W okresie wakacyjnym oraz w weekendy jest możliwość dokupienia kosza śniadaniowego ( 60 pln za śniadanie tradycyjne albo wege dla 2 osób; w przypadku dodatkowych osób dopłata: dorosły – 20 pln, dziecko – 10 pln). Do jednego z domków można przyjeżdżać z psem – dowiedzcie się o szczegóły przy robieniu rezerwacji.
Wtorek, 2 sierpnia 2022 / Imieniny: Elmo, Rower,
Re: przyłapałem moją zone z najlprzym kolega - nie wiem co mam robić Autor: ~MM 2007-11-29 22:32; Re: przyłapałem moją zone z najlprzym kolega - nie wiem co mam robić Autor: ~ax1 2007-11
Foto: Rarnie McCudden/Pexels Zapewne wiele z was bez oporów dzieli się ze swoim czworonożnym przyjacielem resztkami z obiadu. Najczęściej nie widzimy niczego złego w karmieniu psa kośćmi i skrawkami mięsa, gotowaną kaszą czy ziemniakami. Jednak czy taka dieta jest odpowiednia dla zwierzęcia? Jakie produkty zdecydowanie nie powinny trafiać do psiej miski? Większość z nas wie, że czworonogom szkodzi czekolada, ale czy wiedziałyście, że nasi pupile nie powinni też jeść kości drobiowych? Poznajcie czarną listę psiego jadłospisu – ta wiedza może nawet uratować życie zwierzaka! » Dojrzałaś do decyzji o kupnie psa, ale nie wiesz jaką rasę wybrać? Sprawdź, jakie rasy psów będą najlepszym wyborem dla dojrzałej kobiety! NIE dla gotowanego mięsa Gdy zadajemy sobie pytanie, jakie jedzenie szkodzi psu, do głowy prawdopodobnie nie przychodzi nam gotowane mięso. Natomiast wbrew powszechnemu przekonaniu psy nie powinny jeść gotowanego ani tym bardziej smażonego mięsa. Dotyczy to również produktów przetworzonych, czyli różnego rodzaju kiełbas, parówek i wędlin, które wiele pupili tak chętnie podkrada ze stołu. Najlepsze dla czworonogów jest mięso surowe, powinniśmy jednak unikać wątróbki i surowych ryb, które w zbyt dużej ilości mogą negatywnie wpłynąć na organizm zwierzaków. Jeśli twój pies zdecydowanie odmawia jedzenia surowego mięsa, przed podaniem możesz je lekko sparzyć. Surowe mięso może zawierać szkodliwe bakterie i pasożyty, dlatego przed podaniem go psu powinniśmy je najpierw przemrozić. Nie zapominajcie również o regularnym odrobaczaniu pupila – powinno się je przeprowadzać przynajmniej dwa razy do roku. Na liście zakazanych produktów znajdują się także przyprawy ze szczególnym uwzględnieniem soli, pieprzu i czosnku. Mogą one wywoływać skurcze mięśni, anemię oraz prowadzić do niewydolności nerek. Dlatego pod żadnym pozorem nie powinnaś serwować swojemu psu kotletów, gulaszu czy innych intensywnie doprawionych potraw, które dla ludzi są całkowicie nieszkodliwe. Pamiętaj, że organizm psa jest zbudowany całkowicie inaczej niż nasz i wbrew pozorom łatwo jest zaburzyć jego funkcjonowanie! Kości z kurczaka? Zły pomysł! Z psią dietą często kojarzą nam się kości. Zresztą, nie bez powodu – większość czworonogów uwielbia je żuć i obgryzać. Dlaczego mielibyśmy więc odmawiać naszemu pupilowi kości, które zostały nam po niedzielnym obiedzie? Okazuje się, że kości drobiowe (które często trafiają do psiej miski) mogą stanowić poważne zagrożenie dla zdrowa i życia czworonoga. Wynika to z tego, że są one puste w środku, a przegryzione przez psa mogą przybrać postać ostrych odłamków. Wówczas niewiele potrzeba, by taki odłamek przebił ścianę jelit i doprowadził do krwotoku wewnętrznego, co może skończyć się nawet śmiercią pupila! Foto: Pixabay Ze względu na ryzyko przebicia jelita lub innego odcinka układu pokarmowego lepiej nie ryzykować i unikać podawania psu kości drobiowych. Dużo lepszym wyborem będą tutaj kości wieprzowe lub specjalne kości prasowane, które znajdziemy w każdym sklepie zoologicznym. Zapewnią psu nie tylko godziny żucia, ale również będą pielęgnować jego uzębienie. » Nie masz nic przeciwko wpuszczaniu pupili do łóżka? Poznaj 6 powodów, dla których nie powinnaś spać z kotem. Ale czy zdołają cię one przekonać? Pamiętajmy, że podobnie jak mięso podawane psu kości powinny być surowe. Zagraniczne kliniki weterynaryjne alarmują, że kości pochodzące z pieczonego lub grillowanego mięsa w kontakcie z sokami trawiennymi mogą tworzyć zwartą masę, która “zaklei” jelita psa. Dotyczy to głównie sytuacji, w których spożywa on dużą ilość kości. Dlatego warto podawać je wyłącznie w formie okazjonalnej przekąski oraz kontrolować stan zdrowia czworonoga po ich spożyciu. Jakiego jeszcze jedzenia nie podawać psu? Najbardziej kontrowersyjne pozycje na liście mamy już za sobą, ale warto przypomnieć sobie jeszcze te nieco bardziej oczywiste produkty. A przynajmniej oczywiste dla części z nas – bo na pewno nie dla wszystkich. Niektórzy właściciele psiaków bowiem całkowicie nieświadomie karmią swoich pupili szkodliwymi przekąskami. Sprawdź, czy ty również masz coś na sumieniu! Foto: czekolada, winogrona i orzechy macadamia – to trzy produkty, których pod żadnym pozorem nie powinnaś podawać swojemu czworonogowi! Mają w swoim składzie związki, które są toksyczne dla psów i nawet w niewielkiej ilości mogą doprowadzić do śmierci zwierzęcia. Od niedawna do tej grupy zalicza się również coraz chętniej wykorzystywany w kuchni ksylitol. grzyby – dla nas grzyby dzielą się na jadalne i trujące, podczas gdy u psów taki podział nie istnieje. Wszystkie grzyby są dla czworonogów trujące, dlatego unikajmy potraw, które zawierają je w swoim składzie. nabiał – choć jest dużo mniej niebezpieczny niż reszta produktów na liście, warto mimo wszystko o nim wspomnieć. Psy, podobnie jak wiele innych zwierząt, nie tolerują laktozy, więc mleko, jogurty i sery mogą doprowadzić u nich do niestrawności. spleśniałe jedzenie – jeśli zauważymy na jedzeniu pleśń, natychmiast wyrzućmy je do śmietnika, a nie do miski pupila! Dotyczy to głównie małych ras psów – na przykład yorków czy maltańczyków – które niewielka ilość pleśni może nawet zabić. awokado – pod względem toksyczności może równać się z winogronami i czekoladą. Ten pyszny (dla ludzi!) owoc zawiera w swoim składzie persin, który u wielu zwierząt wywołuje wymioty, zapalenie gruczołu mlekowego czy nawet zaburzenia oddychania. Przede wszystkim nie zapominajmy, że pies jest naszym przyjacielem i jednym z domowników, a nie chodzącym koszem na śmieci. Podstawą jego diety powinno być surowe mięso i/lub pełnowartościowa, odpowiednio dobrana karma. A jak wy dbacie o zdrowie i prawidłową dietę swoich czworonogów?
Baaardzo się cieszę, że znalazłam tu informację o podróży z psem – promem. Mam dużego psa ( ze schroniska). Nie lubi innych psów. Będę musiała z nim wyjechać w przyszłym roku na pół roku lub dłużej na Maderę. Samolotem nie ma mowy bo tak dużego psa żadne linie lotnicze nie przewożą na pokładzie. Zostaje prom.
Bazyl zgubił się w Nowy Rok i to wydarzenie miało zmienić życie paru osób. Najmniej cierpiał Jasio, który otrzymał Bazylego pod choinkę. W schronisku grudzień był znienawidzonym miesiącem. Codziennie przychodziły rozkoszne pary albo samotne matki, szczebioczące przy boksach. Cóż za cudowny pomysł wziąć bezdomnego psa. Synek taki wrażliwy, jak znajdzie pieska pod choinką… Najbardziej cierpiał Waldek, który co ostrzejsze kundle wyprowadzał na łąkę. Już on wiedział, że te bezpieczne w schronisku zwierzęta trafiały w ręce rozpuszczonych potworków i ich mamuś, które w końcu oddawały psy. Przychodziły do schroniska i mówiły, że pies szczeka, a miał być jak zabaweczka. Najgorsi jednak byli ci, którzy psy po prostu wyrzucali. I dlatego Waldek nie lubił grudnia. Bazyl zgubił się w Nowy Rok. W wymarłym mieście, o poranku, gdy niektórzy wracali z balu, a inni przewracali się na drugi bok w pomroce alkoholu, jeszcze inni się kochali, zaskoczeni, bo ta noc połączyła ich na krótko. W takim mieście Bazyl był bezpieczny. Nikogo nie interesował szary kundel, z czarnym ogonkiem. Jasio wrócił do domu, gdzie natknął się na nieapetyczną sałatkę jarzynową, swoją matkę i pana Kazia, który wiązał pewne nadzieje z mamą Jasia, nawet by się wprowadził i byłoby jak w porządnej rodzinie, no ale nikt mu nie powiedział, że to taki wrzeszczący bachor… W ten sposób Bazyl zmienił życie pierwszej osoby – była nią mama Jasia. W noworoczny poranek stała w przedpokoju. Pan Kazio podciągał spodnie, wygładzał marynarkę. Wreszcie uznał, że wygląda proporcjonalnie. Przez półotwarte drzwi łazienki widziała pianę na nie umytej wannie i pastę do zębów wyciśniętą do umywalki. – Bo w życiu musi być porządek – powiedział pan Kazio tak ogólnie, a mama Jasia pomyślała o rytmie jego ud. Rytm ten przypominał jej beznadziejny rytm silnika w jej maluchu, rytm, który nieodwracalnie zapowiadał, że zaraz zgaśnie. Tak, ręcznik, który pan Kazio przerzucił przez brzeg wanny, na pewno był już ciężki i przesiąknięty wodą. Mamie Jasia było zimno, poza tym bolały ją łopatki, bo pan Kazio wymyślił sobie jakąś wygiętą pozycję, która miała być nadzwyczaj podniecająca. Ale nie była. Zimno, mama Jasia opatuliła się szlafrokiem, pan Kazio założył na głowę coś w rodzaju rozbudowanych nauszników. Zimno. – No to pa – powiedział i pocałował powietrze koło jej nosa. Wyszedł. – Wyrzuć sałatkę – powiedziała do chłopca. – Chcesz, pójdziemy do KFC. A o psa się nie martw. Kundel poradzi sobie lepiej niż ty, czy ja. I rozpłakała się. Szkoda, że pan Kazio nie zamienił się w księcia. Noc sylwestrowa niczego nie zmieniła. Zdaniem mamy Jasia, ta noc przyspieszyła rozstanie, zdaniem każdego rozsądnego, przyspieszył je Bazyl. Odróżnić ciążę od pożądania Bazyl cieszył się wolnością. W jego życiu więcej było śmietników niż pełnych misek. Ludzi uważał za istoty niezrównoważone, choć niezbędne. Jedni go bili, drudzy przytulali. Ale byli niezbędni, bo zawsze można było wyszarpnąć im trochę jedzenia. Z mamą Jasia Bazyl nie wiązał zbyt wielu nadziei. Była roztargniona, nie przygotowała mu legowiska i próbowała karmić kanapkami. I dlatego, kiedy udało mu się wyrwać chłopcu, Bazyl pognał przed siebie. Bez wahania. Gdzieś w oddali czuł zapach suczki, ale szybko go zgubił. Udało mu się przelawirować między samochodami i przeskoczyć do parku. Tu była nadzieja na spotkanie z innymi psami i na wyjedzenie śmietników przepełnionych po sylwestrze. Szeroką aleją Bazyl biegł w stronę zamkniętej restauracji. Po drodze obsiusiał pomnik ku czci, zapach prowadził go na tył budynku. Dawno nie widział takiej ilości źle obgryzionych kości. Nie wszystkie zamarzły, więc Bazyl sprawnym ruchem odciągnął je na bok. Zapomniał o wszystkim. Nie zauważył ludzi, którzy szli aleją, nie poczuł ich, bo kość pachniała najpiękniej. Spacer w sylwestrowy poranek nie wróżył niczego dobrego. Powinni spać przytuleni, albo dopijać resztki szampana. Mogliby nawet jechać nie ogrzanym autobusem, ale na pewno nie powinni iść sztywno przez ten park. – A gdybym była w ciąży? – dziewczyna miała zbyt wąską i zbyt smutną twarz. Spod długiego płaszcza wystawała czarna spódnica. – Wtedy byłaby inna rozmowa. – Dlaczego? – No bo to już nie tylko nas by dotyczyło, ale także dziecka. Ja tam się odpowiedzialności nie boję. – To znaczy, gdybym była w ciąży, zachowałbyś się jak facet i po pięciu latach snucia się, ożeniłbyś się ze mną. Zrobiłbyś to, no bo co ludzie powiedzą. Ja sama w ogóle się nie liczę. Mogę wywrócić się na drugą stronę ze złości, a ty tylko strzelisz następnym piwem. – I tego w tobie nie znoszę, tej wulgarności. – No to mnie posłuchaj – Monika, bo tak nazywała się dziewczyna ze smutną twarzą, przystanęła. – Wolałabym każdy, dwutygodniowy romans niż to ciąganie się z tobą przez pięć lat. Poznałam całą twoją rodzinę, trzy razy wytrułam ci rybki i nie nauczyłam się robić takich pierożków jak twoja babcia. Poza tym nie zaszłam w ciążę, co – jak się okazuje – przyspieszyłoby bieg wydarzeń. Naprawdę dobry z ciebie człowiek, ale chyba byśmy się pozabijali w czterech ścianach. Szli, mówiąc coraz głośniej. Śnieg chrzęścił. Bazyl usłyszał ich w ostatniej chwili, złapał najbliższą kość, niestety, nie tę najtłustszą, chciał rzucić się w prawo, ale tam coś mu mignęło, odskoczył w lewo, usłyszał, jak mężczyzna upadł. Bazyl pędził przed siebie. Gdyby nie upadł, może lepiej zniósłby te impertynencje. Ale potłuczenia spowodowały, że czuł narastającą złość. Zbierał się z ziemi zbyt pokracznie. – I tak do siebie nie pasujemy – powiedział. – Z tą twoją subtelnością to się do zakonu nadajesz, a nie do normalnego życia. Monika odwróciła się na pięcie. Po prostu odeszła. On pozostał w przekonaniu, że rozstał się z kobietą, która nie odróżniała ciąży od pożądania. Przepędzony narzeczony Bazyl obgryzł kość i teraz zastanawiał się, jak wrócić w miejsce, gdzie pozostały pyszne resztki. Znowu ludzie w czymś mu przeszkodzili. Nie mógł zrozumieć ich podniesionych głosów. W parku było coraz więcej spacerujących, większość prowadziła zadbane psy. Ale Bazyl nie miał wątpliwości – takie najedzone maminsynki potrafiły wyrwać mu najgorszą kość, jakby od tygodnia nic w pysku nie miały. – Co to za kundel, jeszcze pogryzie moją Sarę – kobieta w kapeluszu próbowała uderzyć przemykającego psa. Pisnął, bo dosięgnął go but. – Niech pani przestanie, to mój pies – Monika krzyknęła tak głośno, że kobieta szybko odeszła, ciągnąc suczkę tęsknie wpatrzoną w Bazylego. – Chodź – powiedziała Monika. – Przepędziłeś mojego narzeczonego, to teraz mnie nie zostawiaj. No cóż, jak na przetrwanie nie było to najgorsze. Czerwone niebo wróżyło mróz. Kobieta wyglądała na samotną, była więc nadzieja, że żadne dziecko nie będzie szarpać go za uszy. Takie kobiety miały jedną wadę – uważały, że psa trzeba ciągle głaskać, poza tym kazały psu wysłuchiwać jakiś monotonnych opowieści. No, ale trudno – coś za coś. Parę dni spokoju też się przyda, a potem wystarczy jedno szarpnięcie i Bazyl znowu będzie na wolności. Wszystko układało się tak, jak sobie wymyślił. Na szczęście, Monika okazała się wyjątkowo nie natrętną osobą. Po tygodniu zostawił ją, a ona wspominała go serdecznie. Kiedy w dwa lata później urodziła dziecko zupełnie innemu mężczyźnie, nie pamiętała już o przybłędzie. Pewnego dnia poszła do tego samego parku. Synek stawiał pierwsze kroki i szeroka aleja była idealnym miejscem. I właśnie wtedy, tylko raz, przypomniała sobie ówczesnego ukochanego, ich zerwanie i psa, który ich rozdzielił. – Co by było, gdyby nie pojawił się ten kundel? – pomyślała, ale szybko zrezygnowała z zastanawiania się. Jak większość ludzi wierzyła, że sama kieruje swoim losem. Tymczasem był koniec stycznia 2000 r. Bazyl znalazł dom bez domofonu, gdzie wieczorem udawało mu się znaleźć ciepłe miejsce na półpiętrze. Był brudny i wychudzony, nie mógł już liczyć na niczyją życzliwość. Po paru walkach z psami pozostało mu postrzępione ucho. Właściwie zaczął tęsknić za schroniskiem i Waldkiem, który wychodził z nim na łąkę. Waldek też za nim tęsknił, ale już nigdy nie mieli się spotkać. Bezpańska energia Mężczyzna z trzeciego piętra rzadko wychodził z domu. Lekarze nie wróżyli mu nawet roku życia. To znaczy każdy z nich odwracał wzrok i mówił, że każdy przypadek jest inny. Tymczasem pan Jan wiedział, że rak to rak i nie ma się co łudzić. W ten poniedziałkowy poranek musiał wyjść do sklepu, bo poza starym kawałkiem bułki nic nie znalazł. Przy śmietniku kręcił się Bazyl. Nie udało mu się wejść na klatkę schodową i całą noc przymarzał do trawnika. Był tak słaby, że nawet koty omijały go pogardliwie. Resztkami sił zastanawiał się, gdzie jest schronisko i pan Waldek. Ludzie omijali go łukiem, naprawdę osiedlu brakowało kogoś, kto zrobiłby porządek z bezpańskimi psami. Mężczyzna nie zaplanował tego, ale w sklepie kupił kawałek zwyczajnej. Nie wiedział, co jadają psy, zawsze karmiła je żona. W ogóle nie interesował się jej gotowaniem. Kiedy umarła, przestał wchodzić do kuchni. Bazyl poszedł za nim. Nie lubił samotnych mężczyzn. Często się upijali, potem go bili. Ale tego poranka Bazyl nie miał wyboru, łapy zapadały się w ciężki śnieg. Powlókł się za mężczyzną. Kiełbasę połknął jednym ruchem i teraz z wyrzutem przyglądał się, jak ten obcy facet kroi chleb. Pogodził się nawet z myślą o kąpieli, bo nie wiadomo, dlaczego ludzie uważali, że brudny pies nie zasługuje na jedzenie. W parę miesięcy później lekarz obejrzał wyniki, powiedział, że badania trzeba powtórzyć. – Ale ja się czuję lepiej – powiedział mężczyzna. – Na pewno nie ma pogorszenia. – Przejrzyjmy leki – profesor chciał wiedzieć, dlaczego rak przypominał teraz tylko nieśmiały cień, a pacjent poruszał się pewnie. – Od kiedy czuje pan tak znaczną poprawę? – zapytał i wpatrywał się w klisze. – Chyba od dnia, kiedy wziąłem tego psa – odpowiedział mężczyzna. Lekarz nie zadał następnego pytania. Niektórzy pacjenci uważali, że pomaga im obecność zwierząt, a to nie mogła być prawda. Tymczasem Bazyl zmienił kolejne życie. A przynajmniej dodał sił. Mężczyzna otworzył drzwi. Bazyl jak zwykle czekał przy drzwiach, podskakiwał i wyrażał entuzjazm. Wiedział, że zaraz pójdą na spacer, minie ten śmietnik, na który był kiedyś skazany. – Co piesku? – mężczyzna przysiadł i oddychał ciężko. Bazyl dodał mu sił, ale i ta energia kończyła się. – Muszę poszukać ci spokojnego miejsca – powiedział mężczyzna. – Dosyć tego tułania się od domu do domu. Ludzie nie są źli – To najdziwaczniejsza historia, jaka mi się wydarzyła – profesor szorował dłonie. Asystent przyglądał mu się nieufnie. Profesor złagodniał ostatnio i nawet dostrzegał cudze sukcesy. – Dobrze, że to jedyny pacjent, który wpadł na taki pomysł – profesor odłożył ręcznik. Komuś musiał o tym powiedzieć. Zacznie od asystenta. – Mam psa – powiedział. Ta piorunująca, jego zdaniem, informacja nie zrobiła na asystencie żadnego wrażenia. Przyglądał mu się uprzejmie. – Pacjent poprosił, żebym się nim zaopiekował po jego śmierci. Asystent podniósł głowę. – I zgodził się pan? – zapytał, bo profesor był oschły i zgryźliwy. – Tak byłem zaskoczony… – profesor sam nie wiedział, dlaczego nie odmówił. – Ale jakie to wspaniałe zwierzę, mądre, piękne i serdeczne. Przez następnych dziesięć minut profesor opowiadał o zaletach Bazylego, o tym, jak pies zmienił jego życie. Profesor pogodził się z córką, która – jak się okazało – nie wyrosła na egoistkę, bo zaraz poznała się na zaletach Bazylego. Poza tym profesor dostrzegł wiele uroków w swojej żonie, również zachwyconej psem. Ludzie nie byli tacy źli, jak do tej pory sądził profesor. – Musi go pan obejrzeć – zakończył. Wyszli przed klinikę. W samochodzie leżał tłustawy, okropny kundel. Asystent obejrzał go z obrzydzeniem. – Jaki piękny pies – powiedział, a Bazyl uśmiechnął się łaskawie. W ten sposób Bazyl zmienił życie jeszcze jednej osoby. Asystent po miesiącu dostał wymarzone stypendium. Ale to nie obchodziło Bazylego, który już przestał myśleć o schronisku i panu Waldku. Znalazł swoje miejsce i nie chciał już zmieniać niczyjego życia. Podobne wpisy
---- Instagram: buczooo -----kontakt: hi_5@interia.plRaporty: https://www.carvertical.com/pl/landing/v3?utm_source=infl&a=hi5&b=596ea163&voucher=hi5Obserwuj
Mąż od pewnego czasu czuł, że żona go zdradza. Nie zamierzał z nią rozmawiać na ten temat, bo był przekonany, że i tak do niczego się nie przyzna. Zdecydował, że po prostu wróci wcześniej z pracy i sprawdzi, czy ma rację. Po wejściu do mieszkania nagrał upokarzający film i z zemsty opublikował go w mąż podejrzewał, że jego ukochana coś przed nim ukrywa. Aby sprawdzić, czy naprawdę nie jest mu wierna, nie był oryginalny i wrócił wcześniej z pracy. Na nieszczęście kobiety wpadł jeszcze na coś i wcale nie chodzi tu o nagranie jej z innym od dawna przeczuwał, że jego małżeństwo jest już tylko na papierze. Mimo to jego żona starała się udawać, że wszystko jest w porządku, ale i tak niektóre jej zachowania były podejrzane. Mężczyzna postanowił, że w końcu pozna prawdę i przyłapie żonę na gorącym jednak, że żona za wszelką cenę będzie chciała uniknąć konsekwencji i bał się, że w trakcie rozwodu wszystkiego się wyprze. Postanowił zabezpieczyć się na wypadek takiej sytuacji. Wybrał się do domu nie tylko z włączoną kamerą, ale też… w towarzystwie kolegów z pracy. Nagrał żonę w kompromitującej sytuacjiMężczyzna, tak jak się spodziewał, przyłapał żonę na zdradzie. Jej kochanek zdążył uciec, a ona sama musiała stawić czoła wściekłemu mężowi i jego rozbawionym kolegom. W trakcie awantury próbowała się wytłumaczyć i przeprosić. Niestety, nie mogła się nawet screen YouTube Разнообразное ВидеоMąż i jego koledzy wyrzucali za drzwi wszystkie jej rzeczy, a także ciągnęli po podłodze płaczącą i błagającą o litość kobietę. Z zemsty nagranie trafiło do Internetu. Komentarze nie zachwyciły jednak zdradzanego. Wielu internautów skrytykowało go za publiczne pranie brudów. Na szczęście dla żony film nie jest zbyt wyraźny i niełatwo rozpoznać jej FILM: Iberion – grupa mediowa przyszłościAntyfake – nowy portal fact-checkingowy grupy mediowej IberionAntyfake – walczymy z fake newsami i dezinformacjąBiznes Info – portal biznesowy grupy mediowej IberionPikio – flagowy portal grupy mediowej IberionBiznes Info – portal biznesowo-ekonomiczny grupy mediowej Iberion
Zdobyła się na intymne wyznanie - Plejada.pl. Wywiad z psem w TVP. Laura Łącz zdobyła się na prywatne wyznanie. Do niecodziennej sytuacji doszło w programie "Rola życia", pokazywanym na
Pobyt z psem na plaży to ogromna przyjemność zarówno dla właściciela jak i pupila. Woda i piasek to wspaniała okazja do wybiegania i zmęczenia czworonoga, który na co dzień mieszka w mieście, albo po prostu ma zwiększone zapotrzebowanie na aktywność. Niestety nie zawsze pies jest mile widziany na plaży. Kiedy możemy wejść na nią bez obaw? Jak rozpoznać plaże przyjazne psom będąc już na miejscu bez zapoznania się z regulaminem miasta czy gminy? Poniżej znajdziecie kilka naszych wskazówek, które pomogą Wam korzystać z kąpieli słonecznych w towarzystwie czterech łap bez obaw. Sezon na plaże przyjazne psom Ogólnie plaże dostępne są dla psów w okresie od września do kwietnia. W pozostałych miesiącach także, lecz tylko w specjalnie wyznaczonych miejscach lub porach. Oprócz tego poszczególne samorządy wprowadzają własne przepisy dotyczące wprowadzania zwierząt. Dlatego zanim wybierzemy się z pupilem nad morze warto zapoznać się z lokalnymi zasadami, aby uniknąć mandatu, który może wynosić nawet do 500zł! Na niektórych plażach zakaz może być np. dłuższy aż do października a plaże dla psów dostępne w określonych godzinach. Także zasady samego przebywania zwierząt na terenie plaży mogą być różne. Zdarza się, że pies może być wprowadzony, ale np. wyłącznie na smyczy i w kagańcu. Kąpieliska strzeżone nieprzyjazne psom Zgodnie z regulaminami wewnętrznymi na kąpieliska wchodzić z psami nie wolno. Strzeżone rozpoznać jest łatwiej, gdyż są oznaczone specjalnymi znakami od strony miasta oraz samej plaży, z wyraźnie zaznaczonym początkiem i końcem strefy. Na wejściu widnieje regulamin korzystania, na wodzie pomarańczowe boje, a na plaży stanowisko ratownika. Wejście na kąpielisko strzeżone Początek plaży strzeżonej Koniec plaży strzeżonej Stanowisko ratownika Regulamin kąpieliska Wejście od miasta Jeżeli spacerując wzdłuż brzegu zaobserwujemy, któryś z tych znaków, a będziemy w towarzystwie psa – musimy zmienić plażę. W innym przypadku możemy otrzymać mandat. Plażowicze często sami interweniują w tej sprawie. Zakaz wstępu dla psów na odpowiednio oznaczone plaże niestrzeżone i prywatne Oprócz strzeżonych plaż z kąpieliskiem mamy także plaże niestrzeżone i prywatne z wyraźnymi znakami zakazu wstępu ze zwierzętami lub po prostu z psami. Są to wejścia oznaczone posiadające lub nie znaki uzupełniające. Ich wygląd może być różny. Takie omijamy szerokim łukiem 😉 Jeżeli przy wejściu na plażę niestrzeżoną lub prywatną nie ma znaku zakazu wejścia ani dla nas ani dla czworonoga możemy swobodnie z niej korzystać. Jeżeli nie ma zakazu w pobliżu plaża jest przyjazna Zakaz wejścia na plażę z psami Plaże przyjazne psom oznakowane Nad polskim morzem pojawia się coraz więcej plaż wyznaczonych specjalnie dla właścicieli z pupilami. Oznaczone zwykle tytułami znaków brzmiącymi podobnie do tych: – plaża przyjazna dla zwierząt – plaża przyjazna dla psów – strefa spacerów ze zwierzętami – plaża dla właścicieli z psami Są to plaże zwykle zaopatrzone w regulamin korzystania. Mimo iż jest to teren stworzony z myślą o zwierzętach, to należy jeszcze raz upewnić się, czy zawsze możemy z niego korzystać. Okazuje się bowiem, że nie we wszystkich przypadkach. Dla przykładu znak sopockiej plaży przyjaznej psom poniżej. Sopocka plaża przyjazna psom Zgodnie z tym regulaminem, wstęp na plażę z psem jest możliwy przez całą dobę poza sezonem, nastomiast w sezonie (czyli od 1 maja do 30 września) tylko w godz. 18-24:00. Co oznacza, że przez cały dzień nie możemy korzystać wspólnie z czworonogiem z plaży przyjaznej psom. Czy ta plaża na pewno jest udogodnieniem dla właścicieli? Raczej nie, ale w związku z tym, że wszystkie sopockie plaże są nieprzyjazne dobre i to. Wszystkie plaże przyjazne psom można znaleźć na naszej mapie miejsc przyjaznych psom. Jednak bez względu na to na jakiej plaży będziemy wypoczywać musimy na pewno pamiętać o zachowaniu czystości i podstawowej tzw. psiej etykiecie w miejscu publicznym.
W nogach mieliśmy ok. 7 kilometrów. Ślęża z psem to właściwy dystans, by zacząć długie wycieczki z naszymi czworonogami. Ślęża z psem to dobre przetarcie przed wyjazdem w prawdziwe góry i odpowiedni test posłuszeństwa zwierzaka. Jeśli cała rodzina go zda, czas na większe wyzwania!
Żona została przyłapana na zdradzie w samochodzie. Rozwścieczony mężczyzna nie mógł uwierzyć, w to, co właśnie zobaczył. W przypływie nerwów i negatywnych emocji postanowił całe zajście nagrać telefonem komórkowym i wrzucić do sieci. Kobieta oczywiście wszystkiemu ukochanej osoby jest jedną z tych rzeczy, która rozrywa serce na pół. Możecie wyobrazić sobie, co czuł mężczyzna, który przyłapał swoją ukochaną żonę na miłosnym uniesieniu? Pomimo bólu miał pełną świadomość, że nie może przejść obok tego zajścia obojętnie. Upokorzył ją na oczach miliona od dłuższego czasu zdradzała swojego mężaKiedy ten zobaczył ją w ramionach innego faceta na parkingu samochodowym, nie mógł postąpić inaczej, niż oczywiście sfilmować całe zajście. Nagranie w sieci cieszy się ogromną popularnością, pomimo tego, że wiele osób nie pochwala zachowania zdradzanego i rozżalonego z filmiku zdradzała męża w ich wspólnym samochodzie. Z relacji mężczyzny wynika, że przed udokumentowaniem całego zajścia dostrzegł swoją żonę i kochanką wychodzących z tyłu samochodu. To właśnie wtedy podbiegł do niej, a ta wszystkiego się wyparła. Jak sama twierdzi, do niczego nie doszło, a jego zarzuty są zupełnie bezpodstawne. Aby udowodnić jej kłamstwo, sfilmował tylne siedzenia samochodu, które były złożone. Jego zdaniem świadczy to tylko i wyłącznie o tym, że jeszcze chwile wcześniej oddawali się tam wspólnym igraszkom. W sieci zawrzałoO ile spora część Internautów zupełnie rozumie reakcję naszego bohatera, tak niektórzy nie pozostawili na nim suchej chciałam tego mówić, ale myślę, że ich małżeństwo może być trochę dysfunkcyjne i nieco odbiegające od normy- napisała jedna z podnosi głos tylko i wyłącznie dlatego, że mówi prawdę. Niesłuszne oskarżenia i tyle– dodała z nich napisała nawet, że para od przeszło trzech tygodni nie jest razem, więc zachowanie mężczyzny nigdy nie powinno mieć nie powie, że rozstali się trzy tygodnie, a on zmienił status na Facebooku?- stanęła w obronie żony ZDJĘCIA:Screen z filmiku przepełnione jest krzykiem i nienawiścią. Screen z filmiku wszystkiego się wyparła. ZOBACZ TEŻ:Ogromne zmiany w umowach na zlecenie. Dostaniesz mniej pieniędzySyn Magdy Gessler opublikował zdjęcie z tatą. „Jesteś odbiciem lustrzanym”Uratował psa przed zjedzeniem. Wdzięczny zwierzak nie chce przestać go przytulaćHoroskop na listopad. Awans, miłość, a może kryzys w związku?Agnieszka Woźniak-Starak na grobie swojego męża, rozdzierające sceny. Potrzebny był helikopter, serce się łamieTysiące Polaków używają popularnego szamponu. Nikt nie wie, że producent ukrywa straszną prawdę
Po 20 latach małżeństwa przyłapałem żonę z kochankiem. Na gorącym uczynku, a ona jeszcze się ciskała
Momencik, trwa przetwarzanie danych Była żona zostawiła go praktycznie tylko z psem. To, co z tego wyszło z pewnością Cię zaskoczy... Rafael Mantesso po rozwodzie został praktycznie w pustym mieszkaniu TYLKO (lub aż) z psem. W pewnym momencie z nudów dorysował zabawne tło na białej ścianie swojemu pupilowi i tak oto odkrył swoją nowa pasję ! Źródło: Internet 4 sierpnia 2016 o 15:16 przez klariss Skomentuj (13) Do ulubionych Komentarze Ukryj komentarze Dodaj komentarz 13 Komentarze są aktualnie ukryte. Momencik, trwa ładowanie komentarzy…
Lista parków krajobrazowych, w których można spacerować z psem: Białowieski Park Narodowy. Turyści mogą poruszać się z psami tylko na niektórych szlakach. Psy muszą mieć smycz i kaganiec. Babiogórski Park Narodowy. Turyści wraz z psem mają do dyspozycji jedną ścieżkę krajobrazową Mokry Kozub. Pies musi mieć smycz.
Przyłapałem żonę z facetem naszej "przyjaciółki"... było to u niej w domu. Położyłem się wcze¶niej spać niż żona, bo stwierdziła zę chce jeszcze chce troche pogadać. W nocy przebudziłem się, żeby wyj¶ć do kibelka. Na korytarzu usłyszałem znajome ogłosy seksu. Na pocz±tku pomy¶lałem, że to tak przyjaciółka figluje ze swoim facetem. Jednak ku mojemu zaskoczeniu, zastałem j± w kuchni, pal±c± papierosa. Wpadłem do sypialni i widziałem... Najgorsze jest to, że ten sk... jest dużo starszy od nas. Po prostu oble¶ny dziad, a moja żona stękała tak mocno, jak wcze¶niej nigdy ze mn±... "Przyjaciółka" stwierdziła, że moja żona chciała spróbować czego¶ innego i każdy może mieć swoje fantazje... Po tym, co zobaczyłem, spakowałem się i przyjechałem do domu. Żona wróciła popołudniu, ale wcze¶niej zapytała czy j± wpuszczę. Nie wiem jak z tym żyć... Jestem załamany i bardzo skrzywdzony. Tym bardziej, że nigdy nie zaniedbywałem żony, również w łóżku. Byłem zawsze gotowy. Jednak od dłuższego czasu ona podchodziła niechętnie do seksu i wydaje mi się, że robiła to tylko dla ¶więtego spokoju. Nie jestem pewien, ale my¶lę że to nie był ich pierwszy raz... I to z takim oble¶nym, starym dziadem! Obecnie czuję obrzydzenie do niej... Nie wiem co mam z sob± zrobić... Obr±czkę zdj±łem od razu po powrocie do domu. Kiedy wróciła, zaczęła mnie przepraszać, że to niby głupi wybryk pod wpływem alkoholu. Straciłem całkowicie zaufanie do niej. Co robić... Co robić... pchela187 dnia styczeń 24 2013 17:50:28 Podpinam sie. Mnie żona zdradziła po 5 latach ¶lubu. Niestety sytuacja materialna zmósiała nas do tego ze poszła do pracy. I tam znalazł się adorator który wszystko wykozystał. W sumie nie widzialem , ani ich nie pżylapalem w łóżku, Ale dowiedzialem sie o wszystkim. Namierzyłem go¶cia Mialem pełne obeznanie z jego aktualnym życiem co jak gdzie. W rozmowie oczywi¶cie sie wypierał ze nie posówał żony. Jestem w 100% pewny że byla u niego przynajmiej 2 razy na noc ( a wiadomo w karty nie grali ). Do tego w tamtym okresie żona strasznie dziwnie sie zachowywala , pucowała sie na bustwo do pracy, Czesto odrzócala poł±czenie. NIby nadal mieszkamy razem, Strasznie sie zmieniła od tamtej sytuacji. Sam niewiem co robić. Głowa my¶li co innego serce co innego. Najgorsze w tej sytuacji jezeli sie rozstaniemy będ± dzieci :/ Komentarz doklejony: Niewiem sam co robić Zycie z ta mysla jest wielka masakra. Zdrada miala miejsce mniej wiecej w maju, a ja dalej sobie z tym nie radze:/' PoradĽcie cos mondrego. Chetnie doradzimy, tylko zaloz swoj wlasny watek, sinead Przeniosłem za kolegę, tylko ciekawe czy znajdzie ? Yorik. Go¶ć: men dnia maj 17 2013 10:00:33 A mnoże spróbować trochę inaczej, w końcu nie zyjemy w ciemnogrodzie. Moim zdaniem po pewnym czasie każdy ma ochotę spróbować czegos nowego. żeby to pragnienie co najmniej nie burzyło to trzeba wspólnie o swoich oczekiwaniach rozmawiać. Zdrada fizyczna nie musi burzyć a wręcz przeciwnie, budowac. Unas zaczeło sie od fantazji które po pewnym okresie urzeczywistnili¶my. Można się kochać i nie być o siebie zaborczy. Go¶ć: kamil dnia czerwiec 19 2013 10:12:50 ja raz wróciłem wczesniej z pracy zrobic żonie niespodzianke,na podwórku zauwazylem samochod jednej z firm kurierskich (nie powiem jakiej) pomy¶lałem,że przyszła przesyłka,kktóra zamówilismy z żon±,wchodze do domu,cisza,wchodze na górę a w naszej sypialni,kurie **** mi żone w najlepsze,a ona aż wyła z rozkoszy,na szczęscie byli tyłem do drzwi i nie widzieli,ale fakt,****************************** (moja żona nie chciała anala ze mn±) do tego momentu *************** i to codziennie,więc nie mogła narzekać na brak tego,nie wiem co j± podkusiło,ale kij z ni±,wyszedłem z domu i już nie wróciłem,zadzwoniła wieczorem czy i kiedy przyjde do domu,powiedzialem,ze nie przyjde dzisiaj,ani jutro,ani wcale,a papiery rozwodowe wysle jej poczt± i tyle,do dzisiaj nie wie o co chodzi,a było to pół roku temu,ale chyba się w końcu domy¶liła,bo już nic nie mówi edit tezeusz nawet jak na forum dla dorosłych to szczegóły zbędne, poza tym język polski jest bogaty w słownictwo i można użyć innego. Go¶ć: milord dnia czerwiec 19 2013 12:14:24 Tezeuszu.............................. To się widzi do końca życia. Nie przebiera się w słowach. Ja tam faceta rozumiem. Leczenie jest dożywotne j dnia czerwiec 19 2013 12:28:29 Pchela187 ukladaj zycie na nowo ! jestem mlody nie mam doczyneinia w takich sytuacjach ale jedna moja nauczyla mnie tego ze nie ma co wierzyc/ufac kobiecie ktora raz zdradzila a tym bardziej jesli zdradzila Ciebie.. po co Ci wiecej bolu ? wiadomo jest ciezko miesiac dwa pol , ale masz pewnosc ze nie robi cie w chu**a . Moja byla dziewczyna mowila ze zerwala kontakt z tym co mnie zdradzila a poprostu dowiedzialem sie ze lata do nich do domu jeszcze na jakie¶ kolacyjki Albo dojdzie do sytuacji ze zajdzie w ciaze i co bedziesz sie zastanawial czy to twoje tak? bo juz nie mozesz byc pewny jej w 100% pamietaj! Go¶ć: wioslo dnia czerwiec 21 2013 12:12:10 nie rozumiem czasem. wlalbym mu tak zeby wyladowal na oiomie i jej takze podobnie a potem sie na nich zwymiotowal .. .tfuu bono45 dnia lipiec 14 2015 16:55:35 na Twoim miejscu najpierw zapierdoliłbym dziada ! B40 dnia lipiec 14 2015 21:19:36 Bono spójrz na datę odgrzałe¶ "starego kotleta" Advokat_D dnia lipiec 14 2015 22:28:08 najpierw zapierdoliłbym dziada ! bono45 a jego to za co? przecież jej nie gwałcił Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze. Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny. Brak ocen. Logowanie Nie jeste¶ jeszcze naszym Użytkownikiem?Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować. Zapomniane hasło?Wy¶lemy nowe, kliknij TUTAJ.
Jeśli chcecie wiedzieć jak my poradziliśmy i ułatwiliśmy sobie podróż z psem. Polecam Ci ten post. My podróżujemy dość często. Mamy możliwość samemu wybrać cel podróży oraz czym (w jaki sposób) tam dojedziemy. My wybraliśmy rasę psa dość nietypową, sheltie- owczarek szetlandzki. Post na blogu o moim psie już powstał.
Często mnie pytacie jak poprawić relację z psem, co zrobić, żeby stać się autorytetem, jak zawalczyć o uwagę butnego Fafika. O ile w przypadku wychowania pieska od szczenięcia wydaje się to być dość łatwe (szczególnie w przypadku owczarków), tak schody zaczynają się przy starszym już, przygarniętym psie. Czasem też zaczyna brakować nam czegoś w relacji, możliwe, że z przyczyn od nas niezależnych więź się osłabiła, coś się zmieniło. Wiecie dobrze, że z Ru trochę już przeszłyśmy, przepracowałyśmy, a wciąż końca drogi nie widać. Przyszedł do mnie piesek, który nie potrafił się bawić, szarpać, aportowanie miał w głębokim poważaniu, a jedzenie miał pod nosem cały czas. Nic nie musiał. Oprócz tego była w rozkosznym wieku 9 miesięcy, toteż pewnie się domyślacie jak świetnie nam się układało od samego początku 🙂 Wspomnę tylko, że pierwszy dzień rozpoczął się od rzucenia się Balowi do gardła, a potem było tylko…lepiej? Na starcie miałam psa, który był nauczony sam podejmować decyzje, nie musiał nigdy pracować (micha pełna cały czas), bawić się nie potrafił a do tego miał mnie w trąbie. Trochę lubił ludzi, ale bardziej wolał być niezależnym, choć zazwyczaj źle się to kończyło. Inaczej nie potrafił. Nie podobało się mu również, gdy ktoś usiłował przeforsować swoje zdanie na dany temat, a skoro piesek był jednocześnie twardy psychicznie i za miętki na psa, który jest “sam sobie sterem, żeglarzem i okrętem“, to gonił w piętkę, a bałagan w jego móżdżku piętrzył się niebezpiecznie. Pracować mu się nie chciało, bo w sumie po co, skoro zawsze miał, to co chciał i potrzebował. Wszelki opór ze strony przewodnika okazywał się irytującą przesadą, która obficie była przedyskutowywana, a w skrajnych przypadkach, zwierz decydował, że upomni śmiałka capnięciem. Narastało więc pytanie – co robić, jak żyć? Nie wyobrażałam sobie dzielić domu z psem, który próbuje złamać mi piszczele ryjąc się jako pierwszy w drzwiach, zżerającego wszystko ze stołów, nie pozwalającego nikomu podejść do miski i nieustannie wchodzącego w bójki z pobratymcami. Jak próbować mu pomóc odróżnić złe zachowania od dobrych, skoro ma mnie i moje smaczki w trąbie? Mocno główkowałam i przyznam, że nieźle się naharowałam. Oto mój przepis jak poprawić relację z psem! Stawiam wyraźne granice. W moim domu mawiało się “co wolno wojewodzie, to nie tobie, smrodzie (kasztelanie znaczy się)“. Jestem zdania, że owszem, przyjaźnimy się i w większości przypadków tworzymy związek partnerski, jednakże to ja jestem ostateczną instancją i w przypadku noża na gardle to ja podejmuję decyzje jako przewodnik. Czyli dla mnie relacja rodzicielska – pełna miłości i kwiatków, spijania sobie z dzióbków, z obopólnym szacunkiem, ale jednak do pewnego stopnia. Zawsze naprowadzam na pożądane zachowania masą nagród socjalnych i smakołyków, ale za bimbanie sobie i nie respektowanie granic, pojawiają się konsekwencje. Staram się, żeby zasady w naszym domu były jasne i przejrzyste. Wydaję również wyraźny komunikat, gdy zachowanie psa nie podoba mi się. Nasz schemat to “EJ” jako forma ostrzeżenia “gniesz pałę, przestań, bo będzie kara“, a potem bez słowa pies jest stopowany i najczęściej unieruchamiany ( opcja “odejdź -> leż“, “klatka” a w przypadku Ru najczęściej wraz z nią muszę odejść od towarzystwa i osobiście wskazać jej miejsce gdzie ma się uspokoić). Nie zawsze mi się to udaje, czasem moje kryteria nie są czytelne dla psów, wtedy staram się im w inny sposób pokazać na czym mi aktualnie zależy. A czasami jak jestem mocno wytrącona z równowagi, zawalam na całej linii i pies momentalnie głupieje, nie rozumiejąc o co mi chodzi, dzięki czemu tracę w ich oczach jako przewodnik. Szybko staram się zrehabilitować – wciąż wszyscy się przecież uczymy 🙂 Reguluję wartość jedzenia. Ru na początku naszej drogi wykazywała się wręcz fantastycznym brakiem motywacji na cokolwiek bądź. “Jedzenie? Phi! Zabawka? Nah, nie w tym życiu!” Naszą naukę rozpoczęłam od dość kontrowersyjnej kwestii – spalenia miski. Sprawę ułatwiał fakt, że wtedy jeszcze psy były na przemysłowych suszkach, tym niemniej sytuacja wyglądała tak, że Baloo pałaszował swoją karmę w odosobnieniu, a porcję karmy (jak i samą Ru) miałam w garści. Za kulki musiała wykonać kilka sztuczek, wytrzymać w pozycji…musiała jakoś na to zapracować. Żeby nie być tylko pustym dyspenserem na karmę starałam się najpierw nagradzać głosem, socjalem, a potem dopiero wydawać rację pokarmowe. Kogo pani w McDrivie pogłaskała po ręce przy odbieraniu zamówienia? No właśnie! 😛 Jestem źródłem wszystkiego co dobre i piękne. Czyli smakołyków, jedzenia, głaskania, zabawek. Z wielu względów u mnie w domu nie natkniesz się na zabawki leżące wszędzie. Zabawki wydaję ja, w specjalnych okolicznościach. Jedzenie również nie pojawia się z nieba, ale trzeba na nie grzecznie poczekać i ruszyć można dopiero po imiennym zwolnieniu do michy. Oferuję wsparcie – wzmacniam zachowania pożądane po tysiąckroć. Gdy tylko się da – staram się delikatnie odwodzić psa od zachowań skrajnie niepożądanych, natomiast obsypuję brokatem za te bardzo dobre – czyli nagradzam serią fajerwerków prosto w niebo wraz z puszczeniem okolicznościowego lampionu odwołanie od pogoni za zwierzakiem, odtańczę hołubce i oblewam szampanem momenty, w których Ru zrezygnowała z robienia zadymy na rzecz poszukania wsparcia w mojej osobie. Ważne jest, żeby pies wiedział, jak bardzo mnie to cieszy, a ta moja radość musi być wprost proporcjonalna do odznaczenia, które dostanie za konkretne zasługi. Z czasem będzie wystarczyła tylko dzika radość, a tylko od czasu do czasu przyjemna premia, ale to melodia przyszłości. Na razie uczymy psa, że to u nas jest źródełko wiecznej szczęśliwości i kurzej wątróbki. Spacery tylko we dwójkę. Bez rodzeństwa, innych psów. Najlepiej takie relaksacyjne – czyli ona, ja i bezkresne pola, święty spokój. Czas, gdy prawie nic od niej nie chce, ale jestem w pobliżu, żeby nagrodzić meldowanie się. Mam zabawkę, z której możemy, ale nie musimy skorzystać. Zen, święty spokój i śpiewanie ptaszków. Osobne treningi. I nie chodzi tu tylko o szlifowanie figur obedience, czy naukę techniki skoku we frisbee. To też “głupie” klikanie sztuczek, pozowanie do zdjęć, czy wygłupy. Najważniejsze, żeby działać razem, w jednej drużynie, jechać na jednym kucyku. Nie ganić za brak postępów, nie tworzyć grafiku, nie formować presji, tylko wspólnie odkrywać sekretne psie zdolności. Często, gdy wybieram się na dwudniowe seminarium, w jeden dzień biorę mój pewnik – Bala na tak zwane rozeznanie się w terenie, a na drugi dzień, gdy już znam warunki i mogę ułożyć gryplan biorę Ru. Wspieram ją, pomagam i dbam – jesteśmy drużyną. Po prostu czerpię radość ze wspólnych postępów i pracy. Wspólne wyjazdy W miarę możliwości zabieram psa do pracy, do restauracji, na rowerek wodny czy na grilla do znajomych. Sprawdzamy się w nowych sytuacjach, przeżywamy mniejsze lub większe przygody. Zawsze staram się, żeby doświadczenia były pozytywne i zapewniały psu komfort psychiczny. Nie zapominam o wyposażeniu saszetki w smakołyki i zabawkę, na dłuższy wyjazd staram się wziąć klatkę, żeby pies czuł się komfortowo i mógł odpocząć. Pomagam rozwiązywać problemy. Zabrzmi to idiotycznie, ale zawsze starałam się wzmacniać sytuacje, w których pies zgłosił się do mnie, że ma problem. Najczęściej zdarza się to gdy Ru nie potrafi wyjeść resztek z konga – wtedy przynosi go, kładzie mi na kolana – w tym przypadku ja wydłubuje jej jedzenie palcami i daje wylizywać wprost z rąk. Resztki kości są dla psów niejadalne, ale nie zawsze łatwo się dostać do pysznego wnętrza, tego ze szpiczkiem -wtedy Ru znosi mi takie kości, wciska do ręki i mówi “pomuszmię“. Baloo z kolei ma brzydką przypadłość skarżenia na Ru – gdy ta odnajdzie jakąś naszą zabłąkaną skarpetkę i kładzie się na legowisku aby rozłożyć ją na części pierwsze natychmiast przy mnie pojawia się Bal, który piszczeniem raportuje, że coś jest nie tak. Podobnie wprowadzam komendę “pokaż mi“, żeby pies był w stanie przekazać mi, czego potrzebuje. Najczęściej chodzi o jedzonko jak tutaj, względnie o kosz z zabawkami, albo wyjście na siusiu. Na razie wdrażamy system 🙂 Zaskakuję psa. Rytuały są dobre, ale jedna – dwie niespodzianki są jeszcze lepsze! Staram się mieć przy sobie coś ekstra na spacerach, zabawkę, za którą pies da się pokroić, albo coś naprawdę pysznego do jedzenia i wyciągam w najtrudniejszym i najmniej spodziewanym momencie. Zależy mi na tym, żeby być interesująca, żeby warto było zwracać na mnie uwagę. Nie robię tego codziennie, raz – dwa razy na miesiąc uważam za maksimum. Wspólnie odpoczywamy. Mamy chwile chilloutu, luzu, odpoczynku po pracy. Leżymy koło siebie, dotykamy się plecami. Ja jej nie głaszczę, ona nie podrzuca ręki, po prostu cieszymy się ze swojej obecności. Na tą chwilę te kilka kwestii przychodzi mi do głowy. Macie jeszcze jakieś pomysły jak poprawić relację z psem? A może jakieś inne triki pomogły u Was? Chętnie je poznam, bo wciąż pracujemy z Ru! 🙂
. df0v6fajz3.pages.dev/998df0v6fajz3.pages.dev/151df0v6fajz3.pages.dev/23df0v6fajz3.pages.dev/830df0v6fajz3.pages.dev/190df0v6fajz3.pages.dev/376df0v6fajz3.pages.dev/724df0v6fajz3.pages.dev/608df0v6fajz3.pages.dev/72df0v6fajz3.pages.dev/350df0v6fajz3.pages.dev/935df0v6fajz3.pages.dev/42df0v6fajz3.pages.dev/976df0v6fajz3.pages.dev/827df0v6fajz3.pages.dev/800
przyłapałem żone z psem