Thomas Anderson autor: Thomas Anderson wydawnictwo: RM ISBN / EAN: 9788381514286 Rok wydania: 2021 Stron: 256 Oprawa: Miękka 44,99 zł oszczędzasz 13,50 zł (rabat 30%)cena:31,49 zł wysyłamy w 1-2 dni robocze Opis produktu/serii Najważniejsze typy czołgów z lat drugiej wojny światowej – historia ich powstania i udziału w walkach oraz ich parametry techniczne. W tej bogato ilustrowanej publikacji Thomas Anderson, znawca militariów z okresu drugiej wojny światowej, przedstawia wszystkie typy czołgów, które odegrały większą rolę podczas tego konfliktu, zarówno te w wojskach niemieckich i ich sojuszników, armiach Włoch i Japonii, jak i czołgi w siłach pancernych państw alianckich – ZSRS, USA, Wielkiej Brytanii i Francji. Dokładnie opisuje poszczególne typy, a także podaje szczegółowe zestawienia ich danych taktyczno-technicznych. Przeglądu tego dopełniają liczne niepublikowane dotąd zdjęcia i fragmenty relacji świadków. Thomas Anderson jest znawcą niemieckiej broni pancernej z czasów drugiej wojny światowej i autorem poczytnych książek z dziedziny historii militarnej. Po polsku ukazały się jego monografie poświęcone słynnym niemieckim czołgom: Tygrys (Wydawnictwo RM 2017) i Pantera (Wydawnictwo RM 2018), oraz kompendia Niemiecka broń pancerna 1939–1942 (Wydawnictwo RM 2019) i Niemiecka broń pancerna 1943–1945 (Wydawnictwo RM 2020). Thomas Anderson, inne książki tego autora… Komentarze i opinie użytkowników Napisz recenzję lub krótką opinię o Czołgi II Wojny Światowej. Twoja ocena i nawet kilka słów będzie pomocne innym klientom.Oʻzbekcha / ўзбекча. Z Wikipedii, wolnej encyklopedii. Artyleria – jeden z podstawowych , na uzbrojenie którego wchodzą haubice moździerze wyrzutnie rakietowe, a w przeszłości także machiny miotające. Zadaniem artylerii jest zwalczanie celów naziemnych, powietrznych i nawodnych ogniem dział i pociskami rakietowymi. Pod koniec ubiegłego roku wydawnictwo Almapress już po raz dziewiąty wydało leksykon „Czołgi II wojny światowej” Andrzeja Zasiecznego. Książka cieszy się dużą popularnością wśród Czytelników i trudno się temu dziwić. Zawiera bowiem encyklopedyczny opis pięćdziesięciu sześciu typów najważniejszych czołgów i tankietek przedstawionych w kolejności alfabetycznej państw, w których powstały. Mamy więc do czynienia z czołgami z Australii, Czechosłowacji, Francji, Japonii, Kanady, Polski, Trzeciej Rzeszy, Stanów Zjednoczonych, Węgier, Wielkiej Brytanii, Włoch i Związku Radzieckiego. Rutynowy sposób opisu polega na przedstawieniu w pierwszej kolejności zwięzłej historii rozwoju pojazdów i szczegółowej charakterystyki technicznej, z uwzględnieniem wszystkich wersji i odmian. Podsumowaniem jest krótki opis zastosowania bojowego oraz liczba wyprodukowanych egzemplarzy i użytkowników zagranicznych z dość obszernym wspomnieniem o służbie niektórych typów w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie, a także w Wojsku Polskim po drugiej wojnie światowej. Leksykon jest bogato ilustrowany: każdy z opisywanych typów czołgów wzbogacony jest o barwną sylwetkę boczną, rysunek w czterech rzutach i zdjęcia pochodzące z frontów, na których czołgi te walczyły. Książkę wydano w grubej oprawie na solidnym papierze, a opisy czołgów – zgodnie z mottem „maksimum treści, minimum słów” – tworzą z tego małą encyklopedię z dziedziny broni pancernego tamtego okresu. Największą ilość miejsca poświęcono jednak konstrukcjom, które dla biegu wojny okazały się najbardziej znaczące. W szczególności dotyczy to konstrukcji czterech głównych aktorów drugiej wojny światowej i Polski (znalazło się miejsce dla tankietek TK i TKS oraz czołgu lekkiego 7TP). Szersze opisy znajdujemy w przypadku brytyjskich czołgów piechoty Churchill i Matilda oraz czołgów szybkich Crusader i Cromwell. Nie inaczej jest w przypadku amerykańskiego czołgu lekkiego M3/M5 General Stuart oraz średniego M4 General Sherman. Nie mogło zabraknąć czołgów niemieckich i sowieckich, które odegrały największą rolę w działaniach pancernych drugiej wojny światowej. Najwięcej miejsca poświęcono z jednej strony czołgom ciężkim PzKpfw V Panther i PzKpfw VI Tiger, a z drugiej – czołgom szybkim BT-2, BT-5 i BT-7, czołgom średnim T-34/76 i T-34/85 oraz czołgom ciężkim KW-1, KW-2 czy KW-85. Mimo iż jest to dziewiąte wydanie książki, nie ustrzeżono się błędów. Już na trzeciej stronie widnieje informacja, że jest to wydanie VII, zaś na okładce – IX. To przeoczenie wynika prawdopodobnie z pośpiechu przy posyłaniu książki do drukarni. Zastosowany język jest w dużej mierze prosty i nie sprawia problemów w odbiorze, choć na stronie 68 odnalazłem coś takiego: „Podwozie składało się z każdego boku pojazdu z czterech małych odlewanych…”. Kłopotliwa jest też interpunkcja, która wiele razy nakazuje wręcz Czytelnikowi powrót do początku zdania i uważne ponowne jego przestudiowanie. Do tego dochodzi duża liczba literówek, które – jak by się można spodziewać – w ramach dziewiątego przeglądania tekstu powinny zostać wyeliminowane. Na karb literówek można zrzucić informację, że lądowanie aliantów w Normandii odbyło się „6 IV 1944”. Uwagę zwraca również stosowanie podpisów pod zdjęciami z wykorzystaniem zdań, które znalazły się wcześniej w tekście zasadniczym. Można wnioskować, że zabrakło pomysłu na inne ciekawe informacje. Znajdujemy również informację, jakoby wojna fińsko-radziecka trwała w latach 1939–1942 ( choć na stronie 164 są wskazane prawidłowe dzienne daty skrajne. W drugim akapicie na s. 146 mamy również powtórzone wyrażenie „Frontu Białoruskiego” – prawdopodobnie jeden z nich miał być Frontem Ukraińskim. Największego dysonansu poznawczego doznałem jednak na s. 171, na której dowiedziałem się, że Niemcy zajęli Stalingrad we wrześniu 1942 roku. Nie, tak nie było, co prawda kontrolowali w listopadzie aż 90% jego powierzchni, ale Sowietom Stalingrad udało się obronić. Mimo tych nieznacznych wad, które raczej wiążą się z historią powszechną, a nie historią uzbrojenia, książkę należy polecić wszystkim zainteresowanym tematyką broni pancernej w czasie drugiej wojny światowej. Nie jest to pozycja wyczerpująca temat, ale wcale nie miała taką być. Z pewnością stanowić będzie punkt wyjścia do dalszej lektury na temat broni pancernej z tamtego okresu. Zawiedzeni nie powinni być zarówno znawcy uzbrojenia, jak i osoby, które zaczynają przygodę z tym tematem. Broń (19) II wojna światowa Kolorowanki. Darmowe kolorowanki do wydruku o różnorodnej tematyce, które możesz wydrukować i pokolorować.
Kategorie × Wydawnictwo Napoleon V Best of Napoleon V Osprey Polskie okręty w Wielkiej Brytanii 1939-1945 Najsławniejsze okręty wojenne świata XX wieku Biografie Kampanie/bitwy Fortyfikacje/sztuka oblężnicza Marynistyka/szkutnictwo Wozy bojowe/pociągi pancerne/samoloty Broń biała/broń palna Starożytność Średniowiecze XVI-XVII wiek Bez Fikcji XVIII wiek Epoka napoleońska 1815-1914 1914-1939 II wojna światowa Historia najnowsza Powieści Books in English -OUTLET-POWYSTAWOWE Polska Marynarka Wojenna w latach 1918-1946 Nowości Wyprzedaż Wznowienia Bestsellery Napoleon, Aleksander i Europa 1806-1812 Oleg zł więcej Wydawnictwo Napoleon V Francuskie czołgi w latach II wojny światowej. Część I Czołgi piechoty i czołgi uderzeniowe -40% Steven J. ZalogaSeria: OspreySeria: Wozy bojowe/pociągi pancerne/samolotySeria: II wojna światowaSeria: Wznowienia zł zł Dostępność:Dostępny na magazynie Wysyłamy w 48h Ilość: dodaj do koszyka Dodaj do ulubionych Udostępnij: SZCZEGÓŁY Rok wydania: 2016 Okładka: Miękka Ilość stron: 49 stron Format: 25X18,5 cm ISBN: 978-83-65652-37-9 OPIS Pierwsza z dwóch książek dotyczących francuskiej broni pancernej w latach drugiej wojny światowej. W niniejszym tytule Autor dokonuje przeglądu czołgów piechoty i czołgów uderzeniowych, które stawiły czoła niemieckiemu Blitzkriegowi roku 1940. Wiele spośród francuskich czołgów miało zastąpić pamiętające lata Wielkiej Wojny wozy Renault FT, a rozmaite prace projektowe prowadzone w okresie międzywojennym doprowadziły do powstania nowych konstrukcji czołgów piechoty takich jak Renault R35 i R40, FCM 36 czy też Hotchkiss H35 oraz H39. Równocześnie trwały prace nad inną rodziną czołgów, której początek dał wóz D1, następnie D2, a których ukoronowaniem był najlepiej znany czołg kampanii francuskiej – Char B1 bis. Niniejszy tytuł opisuje genezę i rozwój poszczególnych typów, a także zawiera oceny ich działań podczas bitwy o Francję. OPINIE Brak opinii DODAJ TWOJĄ OPINIĘ Ocena:★★★★★ Treść:* Autor:* Email: wyślij DOSTAWA I PŁATNOŚCI PŁATNOŚCI Za zakupy w sklepie można zapłacić Przelewem na rachunek bankowy: ING96 1050 1214 1000 0092 9184 1683 Dariusz Marszałekul. Dąbrowskiego 57/432-600 Oświęcim DOSTAWA Przy zakupie powyżej 300 zł przesyłka graits. PODOBNE KSIĄŻKI -40% Strategiczna Ofensywa Powietrzna przeciwko Niemcom tom II Wyzwanie Charles Webster, Noble zł zł więcej -30% Napoleon w czasie kampanii Jean Baptiste zł zł więcej -40% Wojna siedmioletnia. Konflikt globalny (1754-1763) Daniel zł zł więcej -40% Armie średniowiecznej Polski (966-1500) Witold Sarnecki, David zł zł więcej -60% Okręt bizantyński vs okręt arabski od VII do XI wieku Angus zł zł więcej -72% REGINA ARMORUM RZECZ O LANCY Jacek zł zł więcej -62% O panowanie nad światem. Kampania afrykańska Scypiona 204-201 Piotr zł zł więcej -40% Dwunastu odważnych. Odtajniona historia konnych żołnierzy Doug zł zł więcej -40% Front Północny. Organizacja i walki we wrześniu 1939 roku Stanisław zł zł więcej -30% Bagnety Kałasznikowa (i nie tylko) Poradnik kolekcjonera Maciej zł zł więcej INNI KUPILI RÓWNIEŻ -40% Superciężkie czołgi II wojny światowej Kenneth W. zł zł więcej -40% Polska broń pancerna Blitzkriegu Jamie zł zł więcej -40% Fallschirmjäger. Spadochroniarz niemiecki 1935-1945 Bruce zł zł więcej -57% Czołg piechoty Valentine 1938-1945 Bruce zł zł więcej -40% Demiańsk 1942-1943. Mroźna forteca Robert zł zł więcej -40% Bitwy morskie niszczycieli Polskiej Marynarki Wojennej 1939-1945 Tadeusz zł zł więcej -40% Działa kolejowe II wojny światowej Steven J. zł zł więcej -40% Most Mulwijski 312. Bitwa Konstantyna o Cesarstwo i wiarę Ross zł zł więcej -40% Cesarska marynarka wojenna Japonii w okresie wojny rosyjsko-japońskiej Mark zł zł więcej -40% Wojskowość morska okresu pary i żelaza, 1860-1905 Piotr zł zł więcej
- Щаցιዧи χխյубችጅካξፖ
- Ֆуγխш ኻռеትеዲе
- Озв мωςርнը х уроጵипикл
- ኧу εրовዣвеպе
- Отвոթሦቭуф еη
Druga wojna światowa. Podczas odwrotu, do którego została zmuszona Armia Czerwona, żołnierze pozostawiają na terytorium wroga Katiuszę - objętą ścisłą tajemnicą broń artyleryjską. Jeśli Niemcy zdołają ją odnaleźć, zyskają ogromną przewagę nad wojskiem radzieckim. Próbując temu zapobiec, dowództwo wysyła ośmioosobową specjalną jednostkę
Włoskie czołgi II wojny światowej, mimo że to państwo było sojusznikiem III Rzeszy, czyli państwem planującym najazd na Europe nie były tak dopracowane jak te niemieckie i radzieckie. Podobnie jak Francuzi tak i oni postawili na maszyny lekkie i tych w swojej armii mieli najwięcej. Tankietki to np. CV 29, która ważyła niecałe 2 tony i zabierała na pokład dwóch załogantów. Rozpędzała się do 45 km/h i miała 160 km zasięg. Pancerz, który ją chronił to 4- 9 mm blachy. Uzbrojona była w karabin maszynowy kal. 6, 5 mm. Kolejna tankietka to L3, która ważyła w zależności od wersji w granicach 3 ton. Zabierała na pokład dwie osoby i mogła jechać do 40 km/h przy zasięgu ok. 140 km. Pancerz miał 6- 14 mm, a uzbrojenie to karabiny o kal. 6, 5 lub 8 mm. Carro Armato Celere Sahariano był wozem pościgowym, który mógł jechać 65 km/h. Załoga składała się z czterech żołnierzy. Uzbrojono go w dwa karabiny maszynowe i armatę kal. 47 mm. Fiat 3000 to czołg lekki uzbrojony w dwa karabiny o kal. 8 mm i armatę o kal. 37 mm. Załoga liczył dwóch żołnierzy, chronił ich pancerz 6- 16 mm. Ważył 6 ton i mógł jechać max. 20 km/h. Carro Armato L6/40 tez był lekką konstrukcją fiatowską. Zabierał dwóch żołnierzy. Uzbrojono go w 20 mm armatę i karabin kal. 8 mm. Ważył prawie 7 ton i mógł jechać 40 km/h. Pancerz w najgrubszych miejscach miał 30 mm. Carro Armato M11/39 to już czołg należący do grupy średniego i był podstawowym wozem armii włoskiej. Ważył 11 ton i mógł jechać max. 32 km/h. Zabierał do środka trzech ludzi, którzy obsługiwali dwa karabiny maszynowe kal. 8 mm i armatę kal. 37 mm. Pancerz miał 14- 30 mm. Podobne średnie czołgi do niego to M13/40 i M15/42. Jedyny czołg ciężki na wyposażeniu armii włoskiej to P26/40, który ważył 26 ton i miał pancerz grubości 14- 50 mm. Uzbrojony był w jedną armatę kal. 75 mm i dwa karabiny kal. 8 mm.
Rosyjskie czołgi utknęły w błocie Foto: Siły Zbrojne Ukrainy / Facebook. Wojna w Ukrainie rozpoczęła się 24 lutego. Rosjanie zaatakowali z kilku stron, ale nie osiągnęli szybkiego
5. M4 Sherman Piątkę najlepszych czołgów zamyka amerykański czołg średni M4 Sherman. Pojazd ten był najliczniej produkowanym alianckim czołgiem (biorąc pod uwagę aliantów zachodnich). Powstało około 50 000 egzemplarzy tych czołgów. Sherman powstał w 1942 roku jako efekt analiz przeprowadzonych przez amerykańskich konstruktorów badających przebieg walk w Europie. Uznali oni, że głównym zadaniem nowego czołgu będzie wspieranie piechoty i walka z lżejszymi pojazdami wroga. Walkę z czołgami miały prowadzić niszczyciele czołgów uzbrojone w lepsze armaty, ale chronione cieńszym pancerzem (takie jak np. M18 Hellcat). Amerykańskie Shermany w Afryce w 1942 roku M4 Sherman występował w kilkunastu wersjach różniących się uzbrojeniem, pancerzem i napędem. Podstawowa wersja czołgu wyposażona była w armatę kalibru 75 mm o stosunkowo krótkiej lufie i silnik benzynowy Po raz pierwszy czołgi wykorzystano w Afryce w grudniu 1942 roku, gdzie szybko udowodniły swoje możliwości. Niestety piętą achillesową Shermana był pancerz grubości jedynie 76 mm w najgrubszym miejscu i ustawiony pod nieco za małym kątem. Chociaż zapewniał on ochronę przed pociskami kalibru 50 mm oraz na większych odległościach również 75 mm, w walce z cięższymi czołgami i artylerią przeciwpancerną III Rzeszy był stanowczo za słaby. Shermany uzbrojone w armaty 75 mm i 76 mm (wóz w środku). Od 1944 roku amerykanie mieszali oba typy czołgów w oddziałach pancernych W 1944 roku Shermany wyposażono w nowe armaty kalibru 76 mm (czołgi uzbrojone w te armaty za nazwą wersji miały dopisek (76), dodatkowo jeśli czołg posiadał „mokre pojemniki na amunicję” dopisywano W – np. M4A3(76)W). Był to efekt analiz przeprowadzonych w toku walk we Włoszech. Tym samym Shermany zyskały podobne możliwości zwalczania wrogich czołgów jak ówczesne amerykańskie niszczyciele czołgów. Równolegle w linii występowało kilka wersji tych czołgów z różnymi armatami. Najmocniejszą był brytyjski M4A4 Sherman Firefly, uzbrojony w 17-funtową armatę przeciwpancerną kalibru 76,2 mm. Największą zaletą Shermanów był ich potencjał modernizacyjny pozwalający na ciągłe udoskonalanie czołgów oraz wysoka mobilność i łatwość w produkcji. W trakcie wojny wprowadzono do eksploatacji również tzw. „mokre pojemniki na amunicje”. Dzięki nim, mimo trafienia i ewentualnego pożaru we wnętrzu czołgu, amunicja nie powinna wybuchnąć. Największą wadą M4 był natomiast słaby pancerz i za słabe uzbrojenie w stosunku do innych czołgów. Słaby pancerz Shermana sprawiał, że załogi sięgały po różne metody jego wzmocnienia. Standardem były więc dodatkowe gąsienice i worki z piaskiem Sherman uzbrojony w armatę kalibru 75 mm nie był w stanie zniszczyć Tygrysa od przodu, a od boku lub tyłu mógł tego dokonać z odległości mniej niż 500 metrów. Lepiej wypadała armata kalibru 76 mm, która pozwalała na zniszczenie Tygrysa od przodu z odległości poniżej 500 metrów w zależności od zastosowanej amunicji. W przypadku brytyjskiej armaty 17 pdr przedni pancerz Tygrysa można było przebić z odległości nawet 1500 metrów przy wykorzystaniu amunicji podkalibrowej. Sherman zarówno z armatą 75 mm jak i 76 mm bez problemów mógł za to nawiązać walkę z najpopularniejszymi niemieckimi czołgami II wojny światowej, czyli PzKpfw IV nawet na dystansie powyżej 1500 metrów. Sherman z armatą 75 mm W wielu ocenach Shermana można spotkać się z opinią, że po trafieniu często się zapalały. Głównym powodem miały być silniki benzynowe. Opinia ta jednak nie ma potwierdzenia w faktach, ponieważ większość czołgów wykorzystywanych w trakcie II wojny światowej miała silniki benzynowe. Dodatkowo warto zwrócić uwagę na całkiem sporą ilość odzyskanych Shermanów, które mimo uszkodzeń przywrócono do eksploatacji. Nie oznacza to, że Shermany nie stawały w płomieniach. Dochodziło do pożarów, ale ich ilość była bardzo podobna jak w przypadku innych czołgów i znacznie niższa niż w przypadku pojazdów radzieckich z silnikami diesla (które według wielu „specjalistów” zapewniały odporność na ogień…). Sherman Firefly – najlepiej uzbrojony wariant Shermana w trakcie II wojny światowej Po wojnie Shermany szybko wycofano z eksploatacji w USA, ale w innych krajach wykorzystywano je jeszcze przez długie lata. W Izraelu i Egipcie powstały ich specjalne wersje uzbrojone w francuskie armaty 75 mm będące rozwinięciem pamiętających II wojnę światową niemieckich armat KwK 42 L/70 oraz 105 mm będące skróconą wersją armat wykorzystywanych przez czołgi AMX-30. Gdybym miał spisać wszystkie swoje zainteresowania to nie starczyłoby mi życia. Głównie interesuję się historią, militariami i techniką a także fotografią, ale lista ta mogłaby być znacznie dłuższa. Skończyłem studia na kierunkach stosunki międzynarodowe oraz dziennikarstwo i komunikacja społeczna na Wydziale Nauk Politycznych i Dziennikarstwa UAM. Muzeum II Wojny Światowej przyjęło pierwsze eksponaty. W czwartek na płycie fundamentowej umieszczono dwa czołgi, potężną torpedę i wagon kolejowy. Kampania wrześniowa obrosła wieloma mitami. Część z nich to echa skutecznej propagandy Goebbelsa, inne to ślady prób tłumaczenia rozmiarów klęski, a jeszcze inne to po prostu zwykłe przekłamania czy niedomówienia. Z którymi warto się rozprawić? Mit: kawaleria była anachronizmemPrawdopodobnie najsłynniejszą bitwą polskiej kawalerii jest bitwa pod Mokrą. Wołyńska Brygada Kawalerii, wsparta batalionem piechoty i pociągiem pancernym, starła się wówczas z niemiecką 4 Dywizją Pancerną. Ułani przeciwko czołgom? Oczywiście. I ułani w broń przeciwpancerną, walcząca w oparciu o własne umocnienia polska kawaleria jednego tylko dnia zniszczyła około 100 niemieckich pojazdów pancernych. I sprawiła, że niemiecka dywizja po stracie ponad 1000 ludzi przez kolejne dwa dni przestała być zdolna do stereotypom polscy kawalerzyści (szwoleżerowie, ułani i strzelcy konni) nie walczyli jak średniowieczni rycerze, atakując konno z lancą w dłoni, ale raczej jak piechota zmotoryzowana. "Kawaleria porusza się konno, walczy pieszo" – głosiła przedwojenna instrukcja. Konie służyły przede wszystkim do szybkiego przemieszczania się, zapewniając zdolność manewru niedostępną dla jednostek piechoty. Jednocześnie pozwalały działać tam, gdzie brak dróg uniemożliwiał wykorzystanie zdjęć: © Domena publicznaWielkopolska Brygada Kawalerii w 1939 kawalerii były stosowane przez całą drugą wojnę światową. Ostatnia szarża polskiej kawalerii, wsparta czołgami i artylerią, miała miejsce pod koniec II wojny światowej, w marcu 1945 roku pod ułani atakowali szablami niemieckie czołgiZ mitem rzekomo przestarzałej formacji związany jest inny, na szczęście coraz częściej dementowany. Chodzi o rzekome szarże polskich kawalerzystów z szablami i lancami na niemieckie czołgi, będące wytworem propagandy Goebbelsa (a w zasadzie pomyłki włoskich korespondentów). Niestety, szkodliwą narrację podtrzymał i utrwalił reżyser Andrzej Wajda, który w filmie "Lotna" zawarł absurdalne sceny z polskimi ułanami, szarżującymi konno na niemieckie czołgi i tnącymi szablą ich ten opiera się na przebiegu bitwy pod Krojantami, gdzie polska kawaleria zaatakowała i rozbiła zaskoczone siły niemieckie, ale poniosła straty w wyniku kontrataku, wykonanego przez niemieckie samochody od tego kawaleria przeprowadzała szarże, ale w określonych, uzasadniających to warunkach: na zaskoczonego, nieumocnionego przeciwnika czy na rozproszony oddział. 23 września 1929 roku doszło do bitwy pod Krasnobrodem - prawdopodobnie jedynego klasycznego starcia polskiej i niemieckiej kawalerii. Szarżowały na siebie oddziały niemieckiego 17 Pułku Rajtarów Bamberskich i polski 1 szwadron 25 pułku ułanów, a kawalerzyści walczyli ze sobą przy pomocy szabel. Polska jazda zmusiła wówczas niemiecki oddział do kampania w Polsce była blitzkriegiem (wojną błyskawiczną)Wojna w Polsce nie była wojną błyskawiczną, na co zwraca uwagę brytyjski korespondent wojenny i popularyzator historii, Richard Hargreaves. Występowały tam, co trzeba podkreślić, elementy blitzkriegu - w postaci szybkich uderzeń jednostek pancernych. Sprawdzały się jednak tylko w początkowych zdjęć: © Domena publicznaNiemiecka broń pancernaWbrew założeniom, które udało się zrealizować np. we Francji czy w Rosji, Niemcy nie byli w stanie odcinać od reszty sił i niszczyć dużych jednostek w tzw. kotłach, polskie oddziały mimo strat były w stanie wycofywać się, zachowując zdolność plan kampanii, zakładający odcięcie i zniszczenie głównych sił Polski na zachód od Wisły, okazał się niemożliwy do zrealizowania i musiał być modyfikowany. Co więcej, tempo natarcia szybko spadło, a od drugiego tygodnia wojny ciężar prowadzonych działań spoczywał na jednostkach Niemcy zwyciężali, bo mieli potężne czołgiPodczas kampanii wrześniowej Niemcy nie mieli żadnych czołgów ciężkich, a czołgi średnie stanowiły około 10 proc. ogólnej liczby broni pancernej. 90 proc. niemieckich czołgów była czołgami lekkimi, z czego połowę stanowiły przestarzałe i symbolicznie uzbrojone w karabiny maszynowe Panzerkampfwagen niemieckiej broni pancernej w pierwszej, zwycięskiej dla Niemców połowie wojny, opierała się nie na technicznej doskonałości czołgów, ale na taktyce, umiejętności współdziałania wielu rodzajów wojsk, koncentracji sił i dobrze działającej łączności. Swoje największe sukcesy III Rzesza osiągnęła do 1942 roku, gdy podstawę Panzerwaffe stanowiły czołgi lekkie. Lata, gdy na froncie walczyły słynne Pantery i Tygrysy to czas, gdy III Rzesza ponosiła Niemcy mieli samochody, Polacy wozy zaprzężone w konieKolejny "konny" mit dotyczy organizacji transportu. To prawda, że polska armia bazowała na transporcie konnym, a poziom zmotoryzowania był niski. Ale na transporcie konnym bazował także zdjęć: © Bundesarchiv, Bild 183-E10457 , CC-BY-SA kawalerzyści przekraczają granicę z PolskąChoć Niemcy dysponowali większą liczbą samochodów (ok 1500 samochodów i motocykli na dywizję), przez całą II wojnę światową byli całkowicie zależni od transportu konnego. Na początku wojny każda z niemieckich dywizji piechoty miała na stanie 4-6 tys. koni pociągowych. Wehrmacht zaczynał wojnę z około 600 tys. koni. W 1945 roku miał ich na stanie około 1,5 wojna we wrześniu 1939 roku toczyła się tylko na terenie Polski1 września 1939 roku to Niemcy byli agresorem. Mimo tego na początku wojny, na etapie tzw. "bitwy granicznej" niektóre z polskich związków taktycznych nie broniły się, ale przeszły do kontrataku. 2 września, na rozkaz gen. bryg. Romana Abrahama, dowódcy Wielkopolskiej Brygady Kawalerii, polskie oddziały wkroczyły na terytorium III Rzeszy, po walkach docierając do miejscowości Geyersdorf i Fraustadt (Wschowa).Wypad został przeprowadzony siłami 55 pułku piechoty, wspartymi przez samochody pancerne, tankietki i artylerię, wywołał po niemieckiej stronie panikę, której efektem był zamiar ewakuacji Głogowa. Po kapitulacji Polski dowódca grupy, która zaatakowała niemieckie terytorium, kapitan Edmund Lesisz, został w oflagu odnaleziony przez Gestapo i rozstrzelany. Francuskie czołgi w latach II wojny światowej. Część II Czołgi i inne wozy bojowe kawalerii. Steven J. Zaloga. 30.00 zł 18.00 zł. więcej. -40%. Broń pancerna podczas wojny domowej w Rosji. Biali i Ententa. David Bullock, Aleksander Dieriabin.Zatrzymanie czołgów przed Dunkierką 24 maja 1940 roku niemieckie oddziały pancerne zbliżyły się na odległość 30 kilometrów do Dunkierki. Był to jedyny port nad kanałem La Manche w północnej Francji, który pozostawał jeszcze w rękach aliantów. Pomiędzy niemieckimi zagonami a miastem nie było już żadnych większych jednostek, które mogłyby zatrzymać czołgi. Wystarczyło kilka godzin, by 450 tysięcy żołnierzy francuskich, brytyjskich i belgijskich, zamkniętych w wielkim kotle, zepchnąć do morza. Tymczasem Hitler osobiście wydał rozkaz… wstrzymujący natarcie pancerne i pozwolił działać tylko lotnictwu. Dzięki tej niezrozumiałej decyzji w ciągu kilku następnych dni z plaż w rejonie Dunkierki i Calais ewakuowano 330 tysięcy alianckich żołnierzy. Uznaje się, że Führer nie chciał niszczyć wojsk brytyjskich, licząc na zawarcie pokoju z Londynem. Miał to być gest dobrej woli, pokazujący, że nie dąży on do konfliktu z Imperium Brytyjskim. „Ten pierwszy militarny błąd Hitlera w sposób istotny zaważył na dalszych losach wojny”, napisał historyk Alan Bullock w książce „Hitler. Studium tyranii”. Atak na Jugosławię i Grecję 28 października 1940 roku Włochy Mussoliniego bez konsultacji z Niemcami zaatakowały Grecję. Wydawało się, że będzie to prosta i łatwa kampania. Tymczasem skutecznie broniący się Grecy przeszli do kontrofensywy i zepchnęli Włochów na teren Albanii. W dodatku rząd grecki poprosił o pomoc wojskową Wielką Brytanię, oferując jej bazy na Krecie. By ratować włoskiego sojusznika i nie dopuścić do usadowienia się Anglików w Grecji, Hitler zdecydował się na interwencję na Bałkanach. Braun/domena publiczna Adolf Hitler kilka razy musiał pomagać swojemu nierozważnemu sojusznikowi z Włoch. Na zdjęciu Benito Mussolini z Hitlerem. 6 kwietnia 1941 roku Wehrmacht zaatakował Jugosławię, a wkrótce potem Grecję. Obydwa te kraje zostały pokonane za cenę niewielkich strat. Kampania okazała się wielkim sukcesem. Tyle że opóźniła planowany przez Hitlera atak na ZSRR o co najmniej dwa miesiące. Tych dwóch miesięcy zabrakło później Wehrmachtowi, by zdobyć Moskwę przed nastaniem surowej rosyjskiej zimy. „To jeden z kluczowych momentów wojny. Ta decyzja Hitlera niosła za sobą potężne konsekwencje”, powiedział o ataku na Jugosławię i Grecję historyk, profesor Paweł Wieczorkiewicz. Zobacz również:Jedyny polski dziennikarz, któremu Hitler udzielił wywiaduIlu Rosjan służyło Hitlerowi?Ten hitlerowski feldmarszałek zrobił zawrotną karierę u komunistów. Jak do tego doszło? Desant na Kretę 20 maja 1941 roku niemieckie jednostki spadochronowe dokonały desantu na Krecie bronionej przez oddziały brytyjskie i greckie. Mimo że Niemcy zrzucili tam ponad 20 tysięcy żołnierzy, zacięte walki o jej opanowanie trwały do 1 czerwca, a niemieckie siły poniosły poważne straty. Tymczasem atak na Kretę był nieracjonalny i nie uwzględniał aktualnej sytuacji. Decyzję o ataku na Kretę Hitler podjął wbrew obiekcjom dowódcy floty admirała Ericha Raedera i niektórych członków Naczelnego Dowództwa Wehrmachtu. Wyspa, owszem, miała swoje znaczenie we wschodniej części basenu Morza Śródziemnego, ale strategicznie o wiele ważniejsza od niej była Malta. Leży na drodze morskiej między Włochami a afrykańską Libią. Jak się potem okazało, posiadanie Malty było kluczem do zwycięstwa podczas działań w Afryce Północnej, bo pozwalało kontrolować szlaki morskie prowadzące do Afryki Północnej, przede wszystkim Libii i Egiptu. „Jeśli Hitler wysłał wojska do Libii tylko po to, by udobruchać Mussoliniego, nie łącząc z tym dalekosiężnych planów strategicznych, atak na Kretę był bezsensownym trwonieniem sił, czasu i sprzętu”, stwierdził amerykański historyk wojskowości Benin Alexander. Atak na Związek Radziecki Niemiecki atak na Europę Zachodnią latem 1940 roku był w gruncie rzeczy tylko przygotowaniem zaplecza dla innego militarnego celu. Od samego początku idée fixe Hitlera było podbicie Związku Radzieckiego, zniszczenie komunizmu i zdobycie dla Niemców nowej przestrzeni życiowej. Antysowiecka obsesja przesłoniła Führerowi zdolność racjonalnego myślenia. Liczyło się tylko pokonanie Sowietów. Dlatego niepobita jak dotąd Wielka Brytania rychło zeszła u Hitlera na drugi plan. Niepomny na niemieckie doświadczenia z czasów I wojny światowej Führer, ku rozpaczy swoich generałów i marszałków, zamierzał rozpocząć wojnę na dwa fronty i wiosną 1941 roku zaatakować ZSRR. Nie pomogły tłumaczenia, analizy i argumenty przytaczane między innymi przez dowódcę floty admirała Raedera i szefa operacji Oberkommando der Wehrmacht generała Alfreda Jodla. Decyzja zapadła – Wehrmacht ruszył na Rosję i znalazł tam swój grób. Operacja Barbarossa Strategiczne założenia ataku na Związek Radziecki z góry były skazane na niepowodzenie. Hitler już w 1941 roku zamierzał dotrzeć ze swoimi wojskami do linii Archangielsk – Morze Kaspijskie, a zatem 500 kilometrów na wschód od Moskwy i 720 kilometrów od Uralu. Tymczasem Wehrmacht nie dysponował odpowiednimi siłami pozwalającymi na osiągnięcie tych celów w ciągu jednego roku. W najlepszym wypadku mógł zrealizować tylko jeden z nich. publiczna Zniszczony radziecki czołg T-35, przejęty przez Armię Południe. Hitler za nic miał te realia. Podzielił swoje siły na trzy części: Grupa Armii Północ miała zdobyć Leningrad, Grupa Armii Środek Moskwę, a Grupa Armii Południe Ukrainę. Siły i środki musiały zostać rozdzielone między trzy kierunki, a zatem nie można było uzyskać decydującej przewagi na żadnym z nich. „Hitler postawił przed niemiecką armią cel niemal niewyobrażalny. Miał nadzieję jeszcze w 1941 roku opanować część Związku Radzieckiego o powierzchni 1 500 000 kilometrów kwadratowych, co równało się powierzchni Stanów Zjednoczonych na wschód od Missisipi”, napisał Bevin Alexander. Bild/CC BY SA W niektórych stronach na terenie ZSRR naziści byli przyjmowani, jako wyzwoliciele spod terroru komunistów. Na zdjęciu Łotysze witający armię niemiecką. A jak wyglądało to w praktyce, pokazują wspomnienia generała Wilhelma Adama, bliskiego współpracownika dowódcy niemieckiej 6. Armii generała Friedricha Paulusa, zatytułowane „Trudna decyzja. Z Paulusem pod Stalingradem”: W styczniu 1942 roku Na północny wschód od Charkowa, pod Wołczańskiem, związki bojowe Armii Czerwonej wyparły ze stanowisk 294. Dywizję Piechoty. Radziecka ofensywa z obu stron miasta Izjum spowodowała na styku 17. i 6. Armii głęboki wyłom w naszych pozycjach. Charków, Połtawa, Dniepropietrowsk były zagrożone. Odwodami nie dysponowaliśmy. Z niezaatakowanych dywizji ściągnięto bataliony piechoty oraz dywizjony artylerii, które zostały wprowadzone frontem na południe dla zabezpieczenia prawego skrzydła armii. Sprowadzona pospiesznie z tyłów armii dywizja ubezpieczająca, która nie dysponowała ciężką bronią, miała przeszkodzić w dalszym posuwaniu się czoła radzieckiego ataku na wschód od Połtawy. Bataliony alarmowe zestawione z jednostek zaopatrzenia armii przewidziane były do bezpośredniej ochrony zagrożonych miast… Polityka wobec mieszkańców ZSRR Ideologiczne i rasowe zaślepienie Hitlera sprawiło, że nie wykorzystał szansy, jaką dawało wkroczenie do Związku Radzieckiego w charakterze wyzwoliciela. Niechęć a nawet nienawiść do komunistycznych władz była u dużej części mieszkańców tego kraju bardzo silna. Panujący od lat brutalny stalinowski terror dał się wszystkim we znaki. Gdyby więc Wehrmacht wszedł do ZSRR z obietnicą wolności, położenia kresu prześladowaniom i likwidacji komunizmu, to spotkałby się z ogromnym poparciem, czego dowodem radość, z jaką początkowo witano niemieckich żołnierzy. Hitler traktował jednak Słowian jak podludzi i nie zamierzał dawać im wolności, a na Ukraińców, Białorusinów, Rosjan i Żydów spadły niebawem krwawe represje. Wypowiedzenie wojny Stanom Zjednoczonym Po ataku na Pearl Harbor Stany Zjednoczone wypowiedziały wojnę Japonii, ale nie III Rzeszy. Żaden traktat nie zobowiązywał Niemców do wypowiedzenia wojny USA. Hitler był jednak przekonany, że Waszyngton i tak wcześniej czy później wypowie Niemcom wojnę i czuł się w obowiązku utrzymać solidarność państw Osi. Odtąd stało się jasne, że III Rzesza nie może wygrać tej wojny, bo różnica potencjałów ludnościowych, gospodarczych i militarnych jest zbyt duża. A prezydent Roosvelt zyskał argument, by zaangażować się także w Europie, a nie walczyć tylko z Japonią. Bitwa pod Stalingradem Zdobycie Stalingradu stało się kolejną obsesją Hitlera skutkującą fatalnymi decyzjami militarnymi. Miasto noszące imię Stalina rzeczywiście było ważnym ośrodkiem przemysłowym i komunikacyjnym, jednak uparte zdobywanie go za wszelką cenę było ewidentną głupotą. Wojska niemieckie mogły go obejść bez wikłania się w przewlekłe walki miejskie i podążyć dalej w stronę strategicznego Kaukazu. Bild/ CC BY SA W Stalingradzie żołnierze niemieccy przegrali z armią radziecką i zimą, która paraliżowała armię generała Paulusa. Tymczasem fobie Hitlera sprawiły, że pod Stalingradem utknęła cała armia i mimo ewidentnej konieczności Führer nigdy nie zgodził się na jej wycofanie. Tak pisze o tym w swoich wspomnieniach zatytułowanych „Trudna decyzja. Z Paulusem pod Stalingradem” uczestnik tamtych wydarzeń generał Wilhelm Adam: Po kilku sekundach namysłu Paulus ciągnął dalej: – Wie pan, że już 21 listopada zgłosiłem wniosek wycofania armii za Don. Wkrótce po moim przylocie do kotła zwołałem dowódców korpusów na naradę. W całkowitej zgodzie z ich zdaniem ponowiłem 22 listopada i w następnych dniach mój wniosek do OKH. 24 listopada, rano, miał być wydany rozkaz przebicia się. Nic z tego nie wyszło. (…) Führer zdecydował się odrzucić mój wniosek. W efekcie w bitwie tej Wehrmacht stracił 250 tysięcy ludzi i ogromne ilości sprzętu. Utracił też strategiczną inicjatywę i już nigdy nie wrócił do wcześniejszej potęgi. Ta jedna fatalna decyzja Hitlera wpłynęła na losy frontu wschodniego. Zlekceważenie Bliskiego Wschodu W lutym 1942 roku dowódca Afrika Korps generał Erwin Rommel stawił się w kwaterze głównej Hitlera w Kętrzynie. Prosił tam Führera o przydzielenie mu jeszcze trzech dywizji, co dwukrotnie zwiększyłoby jego siły w Afryce. To z kolei – jak twierdził Rommel – pozwoliłoby mu pobić Brytyjczyków, zająć Egipt i Palestynę, dotrzeć do pól naftowych Iraku i Iranu, a następnie połączyć się z niemieckimi oddziałami na Kaukazie. Opanowanie Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu dałoby Niemcom i ich sojusznikom ogromną przewagę, choćby przez dostęp do źródeł ropy naftowej i kontrolę nad całym basenem Morza Śródziemnego. Ten ciekawy plan runął jednak w gruzy za sprawą jednej decyzji Hitlera. Otóż oświadczył on Rommlowi, że priorytetem jest unicestwienie Związku Radzieckiego i tam kierowane będą wszystkie środki. Dopiero potem będzie można zająć się innymi kierunkami. W związku z tym Afrika Korps nie może liczyć na wzmocnienie w postaci jakichkolwiek dywizji… Błędne użycie dywizji pancernych w Normandii Siłą, która miała odeprzeć aliancki desant na wybrzeżu Francji, były doborowe niemieckie dywizje pancerne. Decyzję o ich użyciu zastrzegł dla siebie Hitler. A jako że był głęboko przekonany, że desant dokona się w rejonie Pas-de-Calais, akcję w Normandii uważał za uderzenie pozorujące. Dlatego nie wydał rozkazu, by dywizje – 21. Pancerna i Dywizja Pancerna SS Hitlerjugend – ruszyły ku wybrzeżu. Gdyby jednak wyruszyły od razu po nadejściu wiadomości o inwazji, prawdopodobnie udałoby się im zniszczyć oddziały desantowe lub zepchnąć je z powrotem do morza. Gdy wreszcie Hitler zrozumiał sytuację, było już za późno. Bibliografia Wilhelm Adam, Otto Rühle, Trudna decyzja. Z Paulusem pod Stalingradem, Vesper, Czerwonak 2017. Bevin Alexander, Jak Hitler mógł wygrać wojnę, Amber, Warszawa 2006. Rupert Matthews, Hitler dowódca wojskowy, Bellona, Warszawa 2009. Alan Bullock, Hitler. Studium tyranii, Iskry, Warszawa 2004.
15 kwietnia w rosyjskich mediach społecznościowych pojawiły się zdjęcia przestarzałych czołgów w rosyjskich pododdziałach uczestniczących w operacji na Ukrainie, tym razem wykonane jakoby w rejonie prowadzenia aktywnych działań wojennych. Pierwsze ze zdjęć, raczej słabej jakości, a dodatkowo wykonane w nocy, przedstawia czołg
Hitlerowcy traktowali ten ciężki czołg jak swoją cudowną broń. Z zachwytem rozpisywała się o nim nawet brytyjska prasa. Ile w tym wizerunku Tigera było prawdy, a ile propagandy? I jeśli nie ten, to który czołg walczący w II wojnie należy uznać za najlepszy?Jeśli nie Tiger, to może zatem należy gdzie indziej poszukać najlepszego czołgu II wojny światowejII wojny światowej? W kategorii czołgów średnich zdecydowanie wygrywał M4 Sherman. Zgodnie z założeniami konstrukcyjnymi, jego zadaniem było wspieranie piechoty i walka z lżejszymi pojazdami przeciwnika. Jak się później okazało, przerósł te projektanci wygrali z niemieckimi, a także radzieckimi konkurentami filozofią podejścia do możliwości rozwojowych. Stworzyli konstrukcję otwartą, dzięki czemu bez trudu wymieniali istotne elementy. A modernizowali swój projekt bezustannie, nawet co dwa M4 było też niewiarygodnie wręcz obszerne wnętrze, dopuszczające liczne aranżacje. Było to zupełnie sprzeczne z obowiązującym do dzisiaj podejściem rosyjskim, zgodnie z którym maszyna musi być jak najmniejsza, by trudniej było w nią trafić. To jednak sowieccy czołgiści dusili się od gazów prochowych, nie wiedzieli, do czego strzelają ani dokąd jadą. A żołnierze z USA korzystali z dodatkowych wentylatorów.„Szyta z naddatkiem” wieża Shermana pozwalała również dostosować do niej dowolną armatę. Tak jak w jego brytyjskiej wersji Firefly, gdzie nawet mimo dodatkowego opancerzenia czołowego jarzma lufy środek ciężkości czołgu się nie przesunął. Tymczasem Niemcy już w 1942 roku zorientowali się, że do PzKpf IV w żaden sposób nie są w stanie zamontować potężnej 75-milimetrowej armaty KwK 42 By ją wykorzystać, musieli zbudować nowy czołg! I tak powstała Pantera, czyli PzKpf V Panther. W czasie wojny tego typu maszyn wypuszczono minusach wprowadzania tego typu nowych, niesprawdzonych odpowiednio konstrukcji w czasie wojny niech ponownie zaświadczy bitwa na Łuku Kurskim. Chrzest bojowy przeszły tam 204 Pantery. Na polu bitwy zostało ich… aż 150! I cóż to za pociecha, że ani jedno bezpośrednie trafienie w płytę czołową kadłuba nie okazało się groźne, że większość unieruchomiły nie pociski wroga, a awarie napędu i silnika? Niemcy przegrały decydujące starcie, przesądzające o dalszych losach mechanikaW porównaniu z tworzonym w latach 30. Shermanem Tiger był pod wieloma względami wadliwy. Już samo ustawienie płyt jego pancerza pod kątem prostym było reliktem. Trudno zrozumieć, dlaczego projektanci zdecydowali się na taki wariant, skoro nawet pochylony pod kątem 55 stopni pancerz Pantery, choć cieńszy, dawał lepszą ochronę już o tym mowa, zewnętrzna warstwa PzKpf VI była zbyt twarda. Pod wpływem uderzeń pocisków wewnątrz wieży odrywały się kawałki metalu. Bywało, że ostrzelany z bliska czołg raptem stawał i przerywał walkę. Załoga ginęła od samych odprysków pancerza.„Cudownej broni” Hitlera nie można też nijak uznać za łatwą w obsłudze. Regułą były meldunki jak ten wysłany 1 września 1944 roku przez 502 batalion czołgów ciężkich: „Przydzielono do batalionu 45 PzKpfw VI. Gotowych do walki jest 19. 8 czołgów wymaga mniejszych napraw a 18 – dużych remontów”.Wiele mówią też raporty wysyłane przez 3 Batalion Pancerny z elitarnej Dywizji Großdeutschland, która zawsze miała pierwszeństwo zaopatrzenia. Oddział utracił większość bazy remontowej w ataku na transport kolejowy wiozący go na front. 14 sierpnia 1943 roku informował: „10 Tigerów uległo awariom podczas przejazdu do rejonu ześrodkowania batalionu”. Nazajutrz: „6 czołgów uszkodzonych wskutek działań przeciwnika, a w 7 wykryto uszkodzenia mechaniczne silnika i skrzyni biegów”.Warto dodać, że ewentualna naprawa była dosłownie koszmarem dla mechanika. Wystarczy wspomnieć, że by wymienić którekolwiek z wewnętrznych kół jezdnych, trzeba było demontować te zewnętrzne. Wymiana drążka skrętnego wymagała zdjęcia prawie wszystkich z 48 kół mechaniczne, takie jak odpadanie kół czy śrub na wale przednim, były tymczasem codziennością. Co więcej, po dłuższej jeździe z rur wydechowych PzKpf VI buchały metrowej długości płomienie. Z kolei od nieszczelnych przewodów zapalały się silniki, co zresztą wykazało wady układu gaśniczego w przedziale napędowym. Latem dowódcy alarmowali, że długotrwała jazda ciężkich maszyn w upale jest technicznie remontoweNic dziwnego, że do obsługi technicznej Tygrysów potrzebna była niemal osobna armia. Zwykłe kompanie remontowe, towarzyszące tankom typu III i IV, nie wystarczały. Dysponowały bowiem „zaledwie” trzema ciągnikami półgąsienicowymi oraz jednym ciężkim ciągnikiem z dźwigiem obrotowym. Był jeszcze sześciotonowy dźwig Bildstein i dziesięciotonowy żuraw Demag, bez którego nie można było podnieść ślad za atakującymi PzKpfw VI poruszały się specjalne plutony remontowe. Najczęściej wzywano je do spadających gąsienic, co zdarzało się prawie zawsze przy manewrowaniu na wstecznym biegu. Do tego w kolumnach logistycznych przemieszczały się mobilne warsztaty oraz sekcje plutonu ewakuacyjnego. Nieustannie narzekały one na braki czołgów ewakuacyjnych Bergepanther. Takich napraw jak wymiana silnika, skrzyni biegów, zbiornika paliwa czy układu chłodzenia można było dokonać tylko w bazie warsztatowej w głębi ugrupowania zmorę stanowiła też wymiana części. Magazyny z odpowiednim zaopatrzeniem często znajdowały się daleko od frontu, a zużycie podzespołów prawie czterokrotnie większe, niż dostawy na front. Kiedy latem 1944 roku, podczas odwrotu spod Dyneburga, trzy czwarte Tygrysów z 502 Batalionu uległo uszkodzeniom, niektóre holowano ponad 100 kilometrów. Ich podwozia ulegały skład części ewakuowano z Rygi do Królewca, a przewozy kolejowe strefie Grupy Armii „Północ” były sparaliżowane. W efekcie mechanicy oddziału przez dwa tygodnie dorabiali potrzebne elementy z… tego, co przeciwieństwie do Tygrysów modułowo zbudowane Shermany naprawiano bez trudu. Ponieważ mechanizm przeniesienia napędu umieszczono w przednim wale („nosie”) czołgu, jego wymiana była w warunkach polowych szybka i prosta. W parkach maszynowych czekały też nowe wieże, które błyskawicznie można było włożyć do starych „wanien”. Co więcej, pododziały remontowe z łatwością wymieniały silniki, i to na bezpośrednim zapleczu średnie czołgi wygrywały też pod względem mocy i wytrzymałości. Radziły sobie choćby z trzytonowym spychaczem. Ich radzieckie i niemieckie odpowiedniki mogły o tym tylko pomarzyć. Na dodatek ich silniki i zawieszenie wytrzymywały bez trudu 1000 kilometrów przebiegu. Producenci dawali im wręcz gwarancję na 2500 mil! Pantery i Tygrysy mogły im dorównać tylko, gdyby ustawiły się w przy takiej przewadze wzięło się powszechne przekonanie, że Sherman nie był czołgiem doskonałym? Wpłynęły na nie codzienne narzekania anglosaskich asów pancernych. O M4 mówiono nawet pogardliwie „zapalniczka”, podkreślając jego łatwopalność. Niesłusznie, bo wszystkie tanki się paliły. Czołgiści niemal nigdy nie mówili o „zniszczeniu” wrogiej maszyny, a o jej „spaleniu”. A pojazd stworzony przez konstruktorów z USA wygrywał i na tym polu. Tylko on miał mokre komory amunicyjne, chroniące przed wybuchem. Tak jak i żyroskopową stabilizację armaty, ale to już inna gąsieniceWarto wspomnieć jeszcze utrapieniach logistycznych, których dostarczały „najlepsze” czołgi. Do transportu drogowego (a utwardzonych dróg brakowało) nadawała się jedynie platforma Culemeyer SdAnh 121 o nośności 65 ton. Bezużyteczny był zestaw drogowy Faun L900, który bez trudu przewoził dwa PzKpfw IV, ważące po 28 ton do transportu kolejowego używano sześcioosiowych wagonów typu SSyms. Z uwagi na małą nośność rosyjskich mostów, każde dwie platformy z PzKpfw VI musiano przedzielać trzema pustymi wagonami towarowymi. Do tego Tygrysy wymagały również specjalnych ramp, których – jak można się domyślić – zawsze brakowało. Nie wspominając już o tym, że platformy kolejowe okazały się za wąskie na ciężkie czołgi. Na czas transportu trzeba więc im było wymieniać gąsienice!Epopeję ciężkich czołgów III Rzeszy zakończył ich masowy udział w operacji Wacht am Rhein, jak określano ostatnią niemiecką ofensywę w Ardenach. Atak ciężkich maszyn w zalesionych górach miał jednak niewiele sensu. W rzeczywistości „cudowna broń” i „święty Graal” Hitlera skończył tak jak jego kapłan. Jeśli wygrała, to tylko na polu public zdjęć: © Wydawnictwo Znak
.